Choć przed kolejką wydawało się, że ŁKS ma w większość kłopoty kadrowe za sobą, to jednak skład na mecz z Odrą Opole pokazał, że jest zupełnie inaczej. Niemal w każdej formacji trener Kibu Vicuna musiał eksperymentować. Eksperymenty w składzie ŁKS W bramce hiszpański szkoleniowiec nie mógł postawić ani na bramkarza nr 1 - Marka Kozioła, ani nr 2 - Dawida Arndta i musiał zagrać niespełna 19-letni Michał Kot, który ma za sobą zaledwie sześć meczów w trzecioligowych rezerwach. Obrona - niekończące problemy ze stoperami wciąż dają znać. Nadal niezdolni do gry są Maciej Dąbrowski i Nacho Monsalve, którzy mieli być podporami defensywy. Zagrał konkurujący z nimi Adam Marciniak i gracz rezerw Mieszko Lorenc. Przynajmniej na bokach obrony wystąpili potencjalnie najlepsi na tych pozycjach. Na ławce brakowało jednak Adriana Klimczaka, który często grał na lewej stronie. Pomoc ŁKS poprzestawiana Pomoc? Na pozycji defensywnego pomocnika zabrakło kandydatów nr 1 (Maksymiliana Rozwandowicza) i nr 2 (Jakuba Tosika). Zagrał tam stoper Oskar Koprowski. W środku drugiej linii nie było Mikkela Rygaarda, który z powodów finansowych rozwiązał kontrakt i kontuzjowanego Michała Trąbki. Był zawodnik pierwszego planu Antonio Dominguez i przesunięty ze skrzydła Pirulo. Na bokach zagrali podstawowi zawodnicy Javi Moreno i Maciej Wolski. Atak. Do podstawowego składu wrócił Stipe Jurić, a na ławce byli Maciej Radaszkiewicz i Samuel Corral. W meczowej kadrze brakowało za to pauzującego za kartki Ricardinho. Odra szybko strzela gola ŁKS Początek należał do gospodarzy, którzy szybko potwierdzili, że są lepsi. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę przedłużył Miłosz Trojak, a Mateusz Marzec głową wbił ją do siatki. Sędziowie VAR długo się zastanawiali się, czy nie było spalonego, ale jednak bramkę uznali. Odra mogła szybko pójść za ciosem. Marzec wpadł w pole karne, łatwo minął Marciniaka i nie trafił w bramkę. Łodzianie próbowali odrabiać straty, ale indywidualne próby Moreno czy Pirulo nie dawały efektów. A do tego kilka razy skończyły się stratami i okazjami do kontrataków. Kiedy w końcu po prostopadłej piłce w dobrej sytuacji był Jurić, to Mateusz Kuchta odbił strzał. Od 35. minuty goście mocniej przycisnęli - mieli kilka stałych fragmentów, ale wciąż nie było groźnych strzałów. Błąd bramkarza ŁKS Gola jednak zdobyli opolanie. Michał Pawlik zagrał po ziemi niezbyt trudną w pole karne, ale Kot wybił ją prze siebie, a na dodatek pod nogi Macieja Wróbla, który dopełnił formalności. Zaledwie kilka minut po przerwie losy spotkania zostały już właściwie rozstrzygnięte. Tomasz Mikinić dośrodkował w pole karne, a piłkarze ŁKS patrzyli, jak Wróbel po raz drugi łatwo pokonał Kota. Po tej bramce trener Vicuna zmienił trzech zawodników w nadziei, że jego piłkarze coś jeszcze mogą zdziałać. Ełkaesiacy nawet przejęli inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało. Ani razu nie zagrozili poważnie bramce Odry. Odra Opole - ŁKS 3-0 (2-0) Gole: Marzec (9.), Wróbel (40., 49.). Odra: Kuchta - Szrek, Kamiński, Kostrzycki, Petrak (78. Maćkowiak) - Trojak, Pawlik (69. Niziołek) - Mikinić (78. Sauczek), Wróbel (83. Piech), Marzec - Czapliński (78. Żak). ŁKS: Kot - Bąkowicz, Lorenc, Marciniak, Szeliga - Koprowski (56. Kuźma) - Moreno (71. Gryszkiewicz), Pirulo, Dominguez (81. Nowacki), Wolski (56. Radaszkiewicz) - Jurić (56. Corral). Żółte kartki: Kamiński - Moreno, Koprowski AK