Mokrzycki do ŁKS został wypożyczony na rundę rewanżową sezonu 2022/2023. Jak się okazało, był jednym z architektów awansu łodzian do ekstraklasy. Szczególnie błyszczał w meczach z bezpośrednimi rywalami do awansu -Wisłą Kraków czy Ruchem Chorzów. ŁKS za wszelką cenę chciał zatrzymać zawodnika, który nie przebił się w Płocku, ale w umowie wypożyczenia nie zagwarantował sobie prawa wykupu. W Wiśle pomocnik zagrał 75 zaledwie minut w czterech meczach. Drużyna spadła z ekstraklasy, a łodzianie właśnie do niej awansowali. Nic dziwnego, że Mokrzycki chciał zostać w Łodzi. Prezes Wisły zarzeka się, że puści Mokrzyckiego do ŁKS Pojechał jednak na zgrupowanie z Wisłą, występował w sparingach, ale wciąż liczył na angaż w ŁKS. Kiedy łodzianie rozgrywali sparing z GKS Katowice, wstawił na twittera skirna z meczu z wymowną emotikonką sugerującą tęsknotę. Prezes Sadczuk i kibice zespołu z Płocka poczuli się urażeni. - Nie zostawię tak tej sprawy. Po tym jak drużyna wróci ze zgrupowania, Michała czeka rozmowa ze mną. Nie będzie przyjemna. To jest nieprofesjonalne. Jego wpis obraził całe środowisko Wisły. Takie zachowanie utwierdziło mnie w tym, że Michał stąd nie odejdzie - grzmiał prezes Wisły. Mokrzycki skasował konta na profilach społecznościowych. Marek Saganowski, trener Wisły i były piłkarz ŁKS, zdradził, że po powrocie ze zgrupowania pomocnik przeprosił za zachowanie. - Rozmawialiśmy długo i mocno na ten temat. Nie pochwalam tego. Jesteś w klubie i musisz szanować kibiców oraz koszulkę, którą nosisz. Przyjął to z pokorą - mówił Saganowski w wywiadzie dla Portalu Płock. Za piłkarzem wstawił się Kazimierz Moskal, trener ŁKS. Zdradził, że jego klub nie przestaje walczyć o pomocnika, a on sam rozumie zawodnika, który wywalczył awans do krajowej elity i chciałby w niej wreszcie zaistnieć. - Nie dziwię się Michałowi. Był w Płocku i nie dostał szansy. Zszedł ligę niżej i wywalczył awans. Rozumiem sportową ambicję. Nie wieszałbym Michała za to, że chce grać w ŁKS-ie - skomentował Moskal. Do przełomu w negocjacjach doszło na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek ekstraklasy. Wisła zgodziła się obniżyć oczekiwania (ma dostać około 600 tys. zł), ale jednocześnie zagwarantowała sobie procent od następnego transferu.