Bobek przebojem wdarł się do kadry ŁKS w poprzednim sezonie. Zastąpił kontuzjowanego kolegę i szybko stał się podstawowym graczem. Wystąpił w 24 spotkaniach i miał spory udział w awansie do Ekstraklasy. Między innymi obronił trzy rzuty karne. I choć łodzianie zajmują ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy, to Bobek zwykle zbiera pochlebne recenzje. - Udało się wypromować naszych młodych zawodników, w tym m.in. Aleksandra Bobka. Nagle na ŁKS zaczęli przyjeżdżać skauci wielkich europejskich klubów. Zdradzę, że regularnie pojawiali się przedstawiciele m.in. Feyenoordu, FC Kopenhagi, PSV Eindohven - twierdzi Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy ŁKS w wywiadzie dla Łódzkiego Sportu. W duńskim zespole nie boją stawiać się na młodych bramkarzy, w tym także Polaków. Broni tam Kamil Grabara, ale po sezonie przenosi się do Vfl Wolfsburg. W Feyenoordzie Rotterdam, wiceliderze holenderskiej Eredivisie, broni 25-letni Justin Bijlow, który ma za sobą debiut w reprezentacji. Z kolei pierwszym bramkarzem lidera PSV jest 30-letni Argentyńczyk Walter Benitez. Inne kluby też przyglądają się Bobkowi Już wcześniej Bobkiem miał być zainteresowany Juventus Turyn, ale nie tylko. Mówiło się, że bramkarza monitoruje też City Group, która w portfolio ma kluby z całego świata np. Manchester City, Gironę, Troyes, Lommel, Yokohama czy Melbourne City. Młody zawodnik właśnie znalazł się w zestawieniu najbardziej obiecujących bramkarzy świata. Wśród zawodników urodzonych w 2003 roku i później zajął trzynaste miejsce. Komplementuje go Piotr Stokowiec, trener ŁKS. - Warunki ma naprawdę imponujące. To jego pierwszy sezon w Ekstraklasie. Ze słabszymi momentami i tak radzi sobie dosyć dobrze. Wiemy, że bramkarz swoje musi wpuścić. Możliwości ma ogromne i robię wszystko, żeby nie zahamować jego kariery - podkreśla szkoleniowiec łodzian. - Gdyby odszedł, będziemy szukać wzmocnienia tej pozycji, żeby zwiększyć rywalizację.