Bobek przebojem wdarł się do podstawowego składu ŁKS. Wykorzystał kontuzję kolegi z drużyny i szybko stał się pierwszym bramkarzem. - To przykład, że nieszczęście jednego zawodnika, jest uśmiechem losu dla drugiego. Podstawowym bramkarzem był Dawid Arndt, tymczasem miał problemy zdrowotne. Olek wszedł za niego do bramki i spisywał się znakomicie. Wybronił nam kilka spotkań i nie było powodu, by go zmienić - mówił Kazimierz Moskal, trener ŁKS. W poprzednim sezonie bramkarz miał spory udział w wywalczeniu awansu. W 24. występach z Bobkiem między słupkami ŁKS przegrał tylko trzy razy, a on czyste konto zachował czterokrotnie. W tym czasie obronił też trzy rzuty karne. Trafił też do reprezentacji Polski do lat 19, z którą pojechał na mistrzostwa Europy. Bobek na Juventus jeszcze ma czas W marcu włoski dziennikarz Gianluca Di Marzio informował, że zawodnikiem interesuje się Juventus Turyn. Bobek do tych rewelacji podchodził spokojnie. - Jeśli odchodzić do zagranicznego zespołu, to po to, by być w pierwszej drużynie z realnymi szansami na grę. Trudno byłoby się przebić w Juventusie. Młodzi Włosi mają tam ciężko, a co dopiero Polak - mówił "Interii". Tuż przed startem sezonu przedłużył kontrakt z ŁKS do połowy 2025 roku. Zainteresowany klub będzie więc musiał sporo za niego zapłacić, a sam zawodnik w meczu z jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa zrobił wiele, by podnieść rynkową wartość. W całym spotkaniu Legia oddała dziewięć celnych i w większość groźnych strzałów. Bobek obronił sześć, w tym rzut karny, który wykonał Josue. Pewnie wychodził też do dośrodkowań i je łapał. Przy bramkach - wszystkie strzelił Tomas Pekhart - właściwie nie miał szans. To były strzały z bliska. - Olek kolejny raz zagrał świetne spotkanie, był bardzo pewny i miał kilka naprawdę udanych interwencji. Obroniony rzut karny to już jego niemal znak firmowy - przyznał Adam Marciniak, kapitan ŁKS. - Witamy w ekstraklasie. Grałem tu wiele meczów słabszych, w których wybijaliśmy piłkę i rozpaczliwie się broniliśmy. Tym razem z samej gry nie było aż tak źle. W przerwie meczu Bobek, tegoroczny maturzysta, który uczy się w łódzkiej szkole Gortata, stanął do wywiadu przed kamerami Canal Plus Sport. Reporter zapytał go właśnie o egzamin dojrzałości. - Niestety, ale matematyki nie zdałem - przyznał bramkarz ŁKS, ale na boisku piłkarskiej matury nie oblał. - To jeden z najcięższych meczów w karierze. To mój debiut w ekstraklasie i od razu z wysokiego "C". Cieszę się, że mogę pomóc, ale najważniejszy jest występ zespołu, a nie indywidualny.