54-letni szkoleniowiec w poniedziałek podpisał dwuletni kontrakt z łódzkim klubem, w którym na stanowisku trenera zastąpił Kazimierza Moskala. Stawowy na trenerską ławkę wraca po pięciu latach przerwy. Jak przyznał w rozmowie z klubową telewizją nowy opiekun piłkarzy z al. Unii, był zaskoczony propozycją pracy w ŁKS-ie, ale szybko podjął decyzję. "Po rozmowie z prezesem doszedłem do wniosku, że to dla mnie duże wyróżnienie i duża szansa jako dla trenera, który przez pewien czas w ekstraklasie nie pracował. To na pewno duża satysfakcja i wyzwanie. ŁKS nie jest klubem anonimowym, to znana marka z bogatą tradycją, ma bardzo fajny zespół i do pewnego momentu dobrze radził sobie w ekstraklasowych rozgrywkach" - tłumaczył trener, który przez ostatnie lata pracował jako dyrektor jednej z warszawskich akademii piłkarskich. Stawowy dodał, że przede wszystkim przekonała go wizja prowadzenia klubu, a motywacją było wydobycie drużyny z trudnej sytuacji w tabeli. Nie ukrywał bowiem, że celem będzie powalczenie o zachowanie miejsca w elicie. "Cel jest prosty: będziemy walczyć z dużą determinacją, ambicją i pełnym zaangażowaniem, żeby utrzymać się w ekstraklasie. Każdy zdaje sobie sprawę, że sytuacja nie jest łatwa, ale nie jest beznadziejna. Wszystko można zmienić, poprawić. To w dużej mierze będzie zależało od tego, jak przepracujemy te cztery tygodnie i z jakim nastawieniem przystąpimy do pierwszych spotkań. Ja jestem pełen optymizmu, bo widzę w tej drużynie duży potencjał" - zapewnił były szkoleniowiec Cracovii i Arki Gdynia. Stawowy objął drużynę beniaminka tuż przed rozpoczęciem treningów w małych grupach na obiektach klubowych przed planowanym na 29 maja wznowieniem rozgrywek ekstraklasy. Ocenił, że optymalne przygotowanie do dokończenia sezonu nie będzie łatwe, ale wierzy w zawodników i sztab.