Podopieczni Marka Chojnackiego byli w spotkaniu 25. kolejki lepsi od lokalnych rywali i wygrali zasłużenie. O przewadze ŁKS-u, a może o słabości Widzewa, świadczy fakt, że goście przez całe spotkanie nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę strzeżoną przez Bogusława Wyparłę. A "Bodzio W." przez większą część mecz grał z urazem prawego uda. ŁKS obie bramki zdobył w identyczny sposób. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a w 14. minucie piłkę do siatki uderzeniem głową skierował Adamski, a w 51. Kłos. - Zagraliśmy słabo - przyznał szczerze po meczu Łukasz Masłowski, rezerwowy Widzewa. - Dla nas zwycięstwo w derbach, to jak mistrzostwo Polski - cieszył się Tomasz Kłos, który wspólnie z kolegami oblewali wygraną szampanem. ŁKS - Widzew Łódź 2:0 (1:0) Bramki - Marcin Adamski (14.), Tomasz Kłos (51.). ŁKS: Bogusław Wyparło - Paulinho Jose, Tomasz Kłos, Marcin Adamski, Arkadiusz Mysona - Łukasz Madej, Sebastian Mila, Mladen Kascelan, Jovinio (90.+1. Mieczysław Sikora), Robert Szczot (84. Adrian Woźniczka) - Ensar Arifović (88. Adrian Świątek). Widzew: Bartosz Fabiniak - Sławomir Szeliga, Piotr Stawarczyk, Robert Kłos, Tomasz Lisowski (84. Łukasz Masłowski) - Adrian Budka, Łukasz Juszkiewicz, Piotr Kuklis (46. Mindaugas Panka), Stefano Napoleoni - Łukasz Mierzejewski (62. Przemysław Oziębała), Maciej Kowalczyk. Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Żółte kartki: Arkadiusz Mysona, Paulinho Jose - Mindaugas Panka. Widzów 10 000.