O sprawie informowaliśmy już w środę. W czwartek klub potwierdził oficjalnie, że sprawa przejścia zawodnika jest zaawansowana. "W najbliższych dniach piłkarz weźmie udział w testach medycznych." - podało oficjalne konto klubu na twitterze. Chwilę wcześniej podczas przedmeczowej konferencji prasowej podobnie mówił trener Kazimierz Moskal. W piątek łodzianie grają wyjazdowe spotkanie z Ruchem Chorzów i zawodnika zabraknie w kadrze meczowej, tak samo jak to było przed meczem z Legią Warszawa. - Do klubu wpłynęła bardzo poważna oferta z Kopenhagi - przyznał szkoleniowiec. - Szukamy kogoś na jego pozycję, ale nie wiemy jeszcze, jacy piłkarze będą w naszym zasięgu. Sprawdzamy, kto jest dostępny na rynku. Niemal rekordowy transfer z ŁKS Transfer Kowalczyka to dobra wiadomość dla finansów ŁKS, ale piłkarsko zespół straci. Młody zawodnik był objawieniem poprzedniego sezonu w pierwszej lidze. Zdobył sześć goli, miał cztery asysty i przyczynił się do powrotu klubu do ekstraklasy. Nie zdąży jednak w nim zadebiutować. Zagrał też w mistrzostwach Europy do lat 19. Według nieoficjalnych informacji ŁKS na Kowalczyku może zarobić nawet 1,5 mln euro, jeśli zostaną aktywowane bonusy. To olbrzymi zastrzyk gotówki dla klubu, którego sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Wciąż nie doszło bowiem do wejścia do klubu amerykańskiej rodziny Platków, którzy zarządzają też m. in. Spezią Calcio. Jeśli wziąć pod uwagę wysokość kwoty odstępnego, byłby to drugi w historii transfer z ŁKS. Więcej łódzki klub zarobił na przejściu do Charlotte FC Jana Sobocińskiego. Ówczesny beniaminek Major League Soccer miał za niego zapłacić 1,8 mln euro. Broendby w poprzednim sezonie spisało się poniżej oczekiwań i zajęło dopiero piąte miejsce w duńskiej ekstraklasie, co oznacza, że nie gra w europejskich pucharach. To pierwsza taka sytuacja od 11 lat. Celem ma być walka o czołową trójkę i powrót do europejskich rozgrywek.