Ekipa beniaminka na początku tego tygodnia nie wykorzystała szansy na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli i po wyjazdowej porażce z Koroną 0-1 ich sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Na 11 kolejek przed końcem sezonu drużyna Moskala do przedostatniej Arki Gdynia traci bowiem pięć punktów, a 11 do pierwszej pozycji gwarantującej pozostanie w Ekstraklasie. Nadziei na poprawę sytuacji nie dał kibicom ostatni występ łodzian w Kielcach, gdzie piłkarze ŁKS oddali tylko jeden celny strzał na bramkę rywala i rozegrali jedno z najsłabszych spotkań w sezonie. - Trudno odpowiedzieć skąd ta niemoc. Zawodnicy też nie byli w stanie powiedzieć, co się stało, że w tak ważnym dla nas meczu zagraliśmy tak słabo. Ta słabość wynikała z masy prostych błędów i naprawdę trudno to jakoś wytłumaczyć. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że Korona zagrała jeszcze słabiej od nas - przyznał Moskal. Opiekun beniaminka nie ukrywał, że porażka z bezpośrednim przeciwnikiem w walce o pozostanie w elicie w tak słabym stylu jest dla niego bardzo bolesna i - jak podkreślił - jego gracze muszą szybko wrócić do tego, co prezentowali wcześniej. Moskal zaznaczył, że choć szanse ŁKS na utrzymanie w ekstraklasie znacznie zmalały, do kolejnych spotkań jego podopieczni będą pochodzili z celem wywalczenia trzech punktów. Jak zapewnił, jego zawodnikom nie brakuje motywacji. Szasnę na rehabilitację łodzianie będą mieli w piątek, kiedy na własnym stadionie podejmą 12. w tabeli Górnik. Zabrzanie w 26 rozegranych do tej pory kolejkach zdobyli 13 punktów więcej od ŁKS. - Każdy z zawodników, którzy byli na boisku w Kielcach mają w sobie tyle złości, ambicji i chęci udowodnienia, że był to zwykły wypadek przy pracy. Wyjdą na mecz z Górnikiem mocno zmotywowani, aby to złe wrażenie zamazać - zapewnił 53-letni szkoleniowiec. Oceniając rywala wskazał, że zespół Górnika zmienił się w ostatnim czasie m.in. za sprawą transferu prawego obrońcy. Grek Stavros Vassilantonopoulos w swoim debiucie w spotkaniu z Cracovią (3-2) zdobył zwycięskiego gola. - Górnik z Cracovią grał nieźle, jest bardzo groźny szczególnie na własnym boisku. Na pewno jednak w Łodzi będą walczyć od początku do końca, bo ich sytuacja w tabeli też nie jest komfortowa. Ten zespół wszyscy kojarzymy z Igorem Angulo, który jest bardzo niebezpiecznym i doświadczonym napastnikiem i nawet na moment nie można go spuścić z oka - podkreślił. Ze względu na zagrożeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa piątkowy mecz w Łodzi - podobnie, jak wszystkie pozostałe spotkania w 27. kolejce - odbędzie się bez publiczności. Moskal żałuje, że jego drużynie w tej trudnej sytuacji nie pomogą swoim dopingiem kibice i jego zdaniem puste trybuny mogą mieć duży wpływ na przebieg spotkania. - Obecna sytuacja jest trudna. Kiedyś znaliśmy to tylko z filmów. Potrzeba jednak poważnych decyzji, by uniknąć epidemii oraz paniki, która też może się pojawić - stwierdził opiekun łódzkiej drużyny. W ŁKS pod znakiem zapytania stoi występ kontuzjowanego napastnika Jakuba Wróbla. Do treningów wrócili za to obrońcy Jan Grzesik i Adrian Klimczak. Spotkanie w Łodzi rozpocznie się w piątek o godz. 18. Jesienią w Zabrzu padł remis 1-1.Bartłomiej Pawlak