Łódzka drużyna powrotu po siedmiu latach do najwyższej klasy rozgrywkowej na razie nie może zaliczyć do udanych. Co prawda beniaminek w dwóch pierwszych kolejkach zdobył cztery punkty, ale w czterech ostatnich meczach doznał porażek i spadł na przedostanie miejsce w tabeli. ŁKS przegrał kolejno z Lechem Poznań (1-2), Piastem Gliwice (0-1), Wisłą Kraków (0-4) i Legią Warszawa (2-3). Jak przyznał Moskal, dla jego drużyny to nie jest łatwy moment i wspólnie ze swoimi piłkarzami musi szybko znaleźć wyjście z tej sytuacji. - Na tym się świat nie kończy. Ani ja nie zamierzam kończyć pracy, ani nie ma też nic takiego, co skłoniłoby mnie do zwątpienia w tą drużynę. Myślę, że tak samo podchodzą do tego zawodnicy. Trzeba przerwać tę złą passę. Czy to będzie w sobotę w Płocku? Bardzo tego chcemy i zrobimy wszystko, żeby tak było - powiedział 52-letni szkoleniowiec ŁKS na czwartkowej konferencji prasowej. Dodał, że po ostatnich wynikach w szatni nie ma entuzjazmu, ale, jak ocenił, nie widzi u swoich podopiecznych żadnych niepokojących oznak. - Jeśli przegrywa się kilka spotkań, to gdzieś ta niepewność się pojawia. Cała sztuka polega na tym, żeby jak najszybciej wygrać mecz i się odbudować. Cały czas uważam, że patrząc na to jak gramy i z kim graliśmy, nasze miejsce w tabeli i ilość punktów nie są adekwatne do tego, co prezentujemy - ocenił Moskal. Najbliższy rywal ŁKS ma tyle samo punktów - 4, ale do sobotniego meczu na własnym stadionie przystąpi w lepszych nastrojach. W poniedziałek wygrał bowiem na wyjeździe 2-1 z dobrze spisującą się do tej pory Pogonią Szczecin. Moskal przyznał, że zwycięstwo drużyny prowadzonej przez Radosława Sobolewskiego go zaskoczyło. - Nawet po strzeleniu szybko bramki wydawało mi się, że Pogoń nie pozwoli sobie zabrać punktów u siebie, ale w tym spotkaniu akurat nie miała za wiele atutów. Wisła zaskoczyła przede wszystkim skutecznością, bo do zdobycia drugiego gola oddali dwa celne strzały i oba znalazły się w bramce. Płocczanie przed tym meczem też byli w trudnym momencie, jechali do Szczecina się przełamać. My też z takim samym nastawieniem pojedziemy teraz do Płocka - tłumaczył. Opiekun piłkarzy z Łodzi dodał, że ma swój pomysł na zaskoczenie gospodarzy. Zapowiedział, że jego drużyna nadal ma prezentować ofensywny styl gry. Jak jednak zaznaczył, ma być skuteczniejsza w "działaniach obronnych". Zdaniem urodzonego w Płocku napastnika ŁKS Łukasza Sekulskiego autem Wisły będzie własny stadion, ale jego zespół zamierza się na nim przełamać. - Nie ma innej drogi, jak wziąć się w garść i jak najszybciej zgarnąć trzy punkty. Ta liga pokazuje, że można wygrać w niej z każdym i obyśmy przełamali się w Płocku - mówił strzelec dwóch goli w starciu z Legią. W spotkaniu z Wisłą w ekipie beniaminka zabraknie kontuzjowanego obrońcy Adriana Klimczaka i ukraińskiego napastnika Jewgena Radionowa. Mecz 7. kolejki w Płocku rozpocznie się w sobotę o godz. 15. Bartłomiej Pawlak