Ligowy terminarz nie rozpieszcza na starcie sezonu łódzkiego beniaminka. W pierwszych kolejkach Ekstraklasy ŁKS mierzył się już m.in. z Lechią Gdańsk, Cracovią, Lechem Poznań, Piastem Gliwice, a ostatnio uległ Wiśle Kraków 0-4. W sumie przegrali trzy ostatnie mecze (wcześniej z Lechem 1-2 i Piastem 0-1) i z czterema punktami zajmują 14. miejsce w tabeli. Moskal podczas czwartkowej konferencji prasowej przyznał, że porażki bolą i dla jego drużyny nie jest to łatwy moment. Jak jednak dodał, nikt nie obiecywał, że w Ekstraklasie będzie łatwo. - Miesiąc temu o ŁKS rozmawialiśmy w zupełnie innym tonie i myślę, że nasza gra niewiele się zmieniła, poza tym, że wysoko przegraliśmy z Wisłą. Główną przyczyną naszych porażek były błędy indywidualne. Na pewno nie chcemy odchodzić od swojego grania. Jeśli teraz będziemy chcieli wywrócić wszystko do góry nogami, to cała nasza praca, którą wykonaliśmy od 10 czerwca poszłaby na marne - podsumował miesiąc występów w Ekstraklasie szkoleniowiec ŁKS. Szkoleniowiec podkreślił, że nie zamierza odchodzić od ofensywnego i atrakcyjnego dla oka stylu gry nawet w spotkaniu z wicemistrzem kraju, które zostanie rozegrane w Łodzi. Jak tłumaczył, wie, że w lidze liczą się punkty, lecz jego zespół nie chce liczyć na łut szczęścia, czy stałe fragmenty gry, tylko grać w piłkę. Ocenił, że taki sposób gry zawsze się obroni i pozwala się rozwijać. - Teraz dla nas najważniejsze jest to, żeby dobrze zagrać z Legią. To oczywiście trudny przeciwnik, który wciąż bierze udział w europejskich rozgrywkach i ciągle ma ambicje bycia najlepszym zespołem w Polsce. Legia początek sezonu miała słaby, ale z każdym meczem prezentuje się lepiej - podkreślił Moskal. Dodał, że potencjał warszawskiego zespołu najlepiej pokazuje fakt, że miejsca w jedenastce nie ma hiszpański napastnik Carlitos. Przyznał, że na pojedynek z Legią w składzie ŁKS można spodziewać się pojedynczych zmian, ale nie rewolucji. Do jego dyspozycji nie będzie jedynie kontuzjowanego obrońcy Adriana Klimczaka i ukraińskiego napastnika Jewgena Radionowa. Przeszłość w stołecznym klubie ma pomocnik ŁKS Bartłomiej Kalinkowski. 25-letni urodzony w Warszawie piłkarz spędził w Legii pięć lat i wystąpił trzy razy w Ekstraklasie. - Z moich czasów zostali jeszcze Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska i Inaki Astiz. Mecze z Legią są elektryzujące i bardzo czekamy na to spotkanie, po przegranej w Krakowie. Wiemy, jaka jest nasza sytuacja i chcemy to spotkanie wygrać, żeby zmazać plamę - zapowiedział. Mecz 6. kolejki w Łodzi rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.30. Spotkanie ponownie obejrzy z trybun komplet kibiców. Bilety na starcie beniaminka z wicemistrzem kraju wyprzedały się w pół godziny. Bartłomiej Pawlak