Wojciech Górski, Interia: Nie mogę zacząć inaczej, jak od pytania - jak zdrowie? Jan Grzesik, ŁKS: - Zależy, co masz na myśli. Czuję się dobrze, jeśli chodzi o sytuację z koronawirusem, to jest okej. Miałem jednak niedawno kontuzję - naciągnąłem więzadło poboczne przyśrodkowe i musiałem zrobić sobie tydzień przerwy. Miałem już być w kadrze na mecz z Górnikiem, ale wyszło jak wyszło. Mam zatem więcej czasu na dalszą kurację. Doszedłeś już do siebie w stu procentach, czy rehabilitacja trwa? - W pełni jeszcze nie. Mam teraz czas, by mniej obciążać nogę, dlatego korzystam z tego. Mamy do zrobienia pewne rzeczy z klubu, ale staram się za dużo tej nogi nie męczyć. Jak zatem wygląda teraz sytuacja w klubie? Jesteście wszyscy w Łodzi, czy dostaliście rozpiski treningowe, by pracować w domach? - Wygląda to tak, że dostaliśmy rozpiskę na sobotę i poniedziałek. Natomiast to gdzie kto pojechał, to już jest kwestia każdego z osobna. Na pewno zawodnicy - obcokrajowcy nie wyjechali z Łodzi. Pewnie niektórzy z pozostałych chłopaków też nie, np. ja z żoną zostałem w mieście, wiem, że kilku innych też, ale nie wiem czy wszyscy. Nie było rozporządzenia, że nie można się ruszyć z Łodzi. Na wtorek mamy zaplanowany trening, a czy on się odbędzie to pokażą pewnie najbliższe 24 godziny. ŁKS miał otwierać 27. kolejkę spotkaniem z Górnikiem Zabrze. Poczułeś ulgę, gdy okazało się, że mecz nie dojdzie do skutku? - W pewnym sensie tak, bo chyba każdy przestał już myśleć o samym meczu, o tym co będzie się działo na boisku, a każdy miał w głowie to, co będzie się działo poza nim. I myślę, że dobrze się to zakończyło, bo w piątek rano dowiedzieliśmy się jeszcze, że Górnik nie wyjechał nawet z Zabrza, więc była to taka dziwna sytuacja... Dobrze, że wyszło jak wyszło. Jak wobec tego wyglądał ten dzień meczowy w ŁKS-ie? Z jednej strony mieliście informację, że Górnik nie wyjeżdża, z drugiej napięcie czy mecz się odbędzie. Ciężko w takiej sytuacji skupić się na piłce. - W czwartek, gdy władze podjęły decyzję, że kolejka się odbędzie, każdy myślał, że zagramy z Górnikiem. Nikt nawet nie przypuszczał, że wydarzy się coś niespodziewanego. Tyle, że w piątek nagle pojawiła się informacja o Legionovii [jako pierwsi odmówili wyjścia na mecz II ligi przeciwko Górnikowi Polkowice - przyp.] i o kilku innych zespołach, które nie podjęły się wyjazdu. Za chwilę zobaczyliśmy także, że Górnik również nie wyjechał na mecz, więc zaczęło się myślenie - ciekawe, czy przyjadą, czy nie przyjadą. Mieliśmy potwierdzone informacje, że zabrzanie faktycznie nie wyjechali, więc wyczekiwaliśmy - czy gramy, czy nie gramy, czy mecz się odbędzie, czy oni już wyjechali... Nie było już zajmowania się samym meczem i dlatego też mówię, że lepiej, że nie doszedł do skutku, bo gdyby była sytuacja, że Górnik przyjeżdża i jest w hotelu, to nie byłoby żadnego problemu. A tak, zaczęło się myślenie o czym innym. Wy pewnie także, jako piłkarze, wymienialiście między sobą wiadomości. Choćby Paweł Bochniewicz mówił na łamach Weszło!, że dostawał sygnały, że reszta ligi nie chce grać. Na pewno do ciebie także docierały takie wypowiedzi, jak te Jakuba Żubrowskiego, czy apel Jakuba Błaszczykowskiego do władz polskiej piłki. - Apel Kuby był chyba pierwszym, który tak mocno poszedł w eter i każdy o nim usłyszał. To wywołało lawinę, efekt domina. On dał sygnał reszcie ligi, że możemy po prostu odmówić wyjazdu, czy zagrania meczu i tak się wydarzyło. Dostaliśmy wiadomość bodajże w piątek i zastanawialiśmy się, jak pewnie każda drużyna, czy powinniśmy grać, czy nie. Chyba każdy zespół musiał odpowiedzieć jasno i klarownie, żeby wiedzieć, czy zespoły mają wyjeżdżać, być gotowe do meczu, czy się nie przygotowywać w ogóle. Pamiętasz co robiłeś, gdy zobaczyłeś apel Błaszczykowskiego i co sobie wtedy pomyślałeś? Z tego co mówisz, byłeś przygotowany do gry i w czwartek wydawało się, że trzeba będzie wyjść i zagrać. - Tak, mieliśmy w czwartek akurat o godzinie 18 trening. Przyszliśmy z treningu i zobaczyliśmy ten apel. Ja dalej jakby nie dopuszczałem myśli, że nie zagramy, bo dopiero co PZPN potwierdził, że będziemy grali, a nagle się okazało, że Kuba Błaszczykowski opublikował taki wpis. Wcześniej nie przypuszczaliśmy, że wydarzy się coś nadzwyczajnego. Przygotowywaliśmy się normalnie, jak do każdego meczu ligowego. Piątek był przełomowy, jak było widać, że I liga i II liga nie będzie grała swoich meczów, to dostawałem sygnały, że Ekstraklasa prawdopodobnie też za chwilę będzie zawieszona. <a href="wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2019-2020,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a>