- Trudno podsumować taki mecz, z tego względu, że przystępowaliśmy do niego w zupełnie innych nastrojach, niż jesteśmy w nich po nim. Dla nas każdy punkt jest na wagę złota i nie możemy sobie pozwolić na porażki. Ten mecz nie był dobry w naszym wykonaniu i pełna odpowiedzialność za to, jak zespół grał i wyglądał spoczywa tylko i wyłącznie na mnie. Ja ten zespół przygotowywałem przez te parę tygodni i dziś nie wyglądało to tak, jakbym chciał. Całą krytykę proszę kierować w moją stronę. Nie mam pretensji do zawodników, bo wiem, że bardzo chcieli. Może byli za bardzo "powiązani", może ten stres nie został do końca z nich przeze mnie ściągnięty - mówił Stawowy, który ostatni raz w Ekstraklasie pracował sześć lat temu. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była senna, nie było widać, że walczymy o utrzymanie. Za dużo było grania w poprzek boiska, do tyłu. Górnik po zdobyciu bramki cofnął się i czekał na kontrataki, ale z takim nastawieniem tu przyjechał. Było po naszej stronie kilka sytuacji bramkowych i może ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej, gdybyśmy przynajmniej jedną z nich wykorzystali. Porażka nie przekreśla naszych szans, choć bardzo oddala nas od celu, który sobie stawiamy i mocno w niego wierzymy - dodał szkoleniowiec ŁKS-u.