Piłkarze zagrozili, że nie wyjdą na trening do momentu uregulowania przez klub nie wypłacanych od trzech miesięcy pensji. Spółka musiała też szybko spłacić zadłużenie w urzędzie skarbowym i ZUS, by otrzymać z tych instytucji zaświadczenia do dokumentów licencyjnych. Kasa klubu była jednak pusta. Ponad 2,5 mln zł działacze spółki chcieli pożyczyć od kibica ŁKS-u Grzegorza Klejmana, który już wcześniej kilka razy ratował klub z finansowych opresji. Strony długo nie mogły dojść do porozumienia, jednak po rozpoczęciu protestu przez piłkarzy w ciągu kilku godzin sfinalizowano negocjacje. - Postanowiłem pomóc klubowi. Przekazałem już pieniądze na spłatę zadłużenia wobec piłkarzy, pracowników klubu, urzędu skarbowego i ZUS. Dzisiaj podpiszę umowę odkupienia 49,5 proc. akcji ŁKS SSA od żony Daniela Goszczyńskiego - Ilony. W niedzielę przyjedzie do Łodzi sprzedać swoje 49,5 proc. akcji Algimantas Breikstas - powiedział Klejman. 52-letni Klejman to były radny podłódzkiego Uniejowa. W 2005 r. kandydował do Sejmu z listy Samoobrony w okręgu piotrkowskim. W Łodzi był m.in. organizatorem gali boksu zawodowego z udziałem Przemysława Salety i działaczem SKS Start. Aktualnie czeka na wynik apelacji po wyroku skazującym za udział w tzw. łódzkiej ośmiornicy. Zdaniem Klejmana prezesem ŁKS SSA powinien nadal być Roman Gałuszka, który w czwartek złożył rezygnację z tego stanowiska. - Namawiam go, by został. To charyzmatycznym i kontaktowy człowiek, który jest w stanie w krótkim czasie sfinalizować rozmowy ze strategicznym inwestorem - wyjaśnił Klejman.. Dodał, że przynajmniej dwie firmy są w tej chwili gotowe zainwestować "duże pieniądze" w ŁKS. - Negocjacje z nimi prowadzą prezes Gałuszka i menedżer Tomasz Kłos. Wybiorą najkorzystniejszą ofertę - poinformował Klejman. Podkreślił, że jeśli nowy sponsor lub inwestor zwiąże się z ŁKS przynajmniej pięcioletnią umową i zagwarantuje klubowi stabilizację finansową, to natychmiast sprzeda mu udziały. - Na pewno nie będzie takiej sytuacji, jak w przypadku Daniela Goszczyńskiego, który swego czasu uratował ten klub, jednak dzisiaj nie jest osobą, która swoim wizerunkiem pomagałaby ŁKS-owi. Nie mogły się z nim dogadać władze miasta, ani nikt inny. Ze mną rozmowa będzie krótka. Jeśli pojawi się poważny inwestor, natychmiast sprzedam mu udziały i znów będę zwykłym kibicem - zapewnił Klejman.