Pracownicy spółki od kilku tygodni domagali się odejścia Machulca, któremu zarzucali niekompetencję i arogancję. Prezesa bronił Algimantas Breikstas, który po zakończeniu rundy jesiennej został współudziałowcem spółki i z którego rekomendacji Machulec objął stanowisko prezesa. Współpraca Breikstasa z dotychczasowym właścicielem Danielem Goszczyńskim od początku nie układała się najlepiej. Wprawdzie obaj przedstawili mediom wizję budowy zespołu, który za kilka lat będzie walczył o prawo gry w europejskich pucharach, jednak rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Udziałowcy nie byli nawet w stanie prowadzić jednorodnej polityki transferowej. Goszczyński chciał w przerwie zimowej wzmocnić zespół broniący się przed spadkiem z Orange Ekstraklasy doświadczonymi zawodnikami z "nazwiskami". Breikstas, który zarządzał również litewskim klubem FC Vilnius i szkółką piłkarską w Brazylii, widział w składzie głównie sprowadzanych przez siebie Brazylijczyków. Efekt był taki, że oprócz mających pewne miejsce w składzie Marcina Adamskiego i Sebastiana Mili do ŁKS trafił również zaciąg graczy z Brazylii, z których pierwszoligowe umiejętności prezentował tylko Jovino. Evertona przed rozpoczęciem rozgrywek z ligowej kadry wykluczył trener Mirosław Jabłoński, który po czterech kolejkach stracił pracę. Nowym szkoleniowcem został Marek Chojnacki i drugiego dnia pracy zrezygnował z usług Rodrigo i Kleyra. Tylko ten ostatni pojawiał się wiosną na boisku. Oprócz Evertona i Rodrigo żadnego meczu w ekstraklasie nie rozegrał również sprowadzony przez Breikstasa Litwin Georgas Freidgeimas. Z Evertonem i Kleyrem ŁKS rozwiązał już umowy. Breikstas i Goszczyński nie mogli również dojść do porozumienia w kwestiach finansowych. Zespół nie otrzymał premii za rundę jesienną i pensji za luty. Brakowało również wpłat na konta Urzędu Skarbowego i ZUS, co uniemożliwiało otrzymanie z tych instytucji dokumentów niezbędnych do ubiegania się o licencję na grę w ekstraklasie. Przed czwartkowym treningiem do szatni piłkarzy przyszedł Machulec i poinformował zawodników, że jeżeli Goszczyński odsprzeda wszystkie swoje udziały w klubie Breikstasowi to zaległości zostaną natychmiast spłacone. Była to jego ostatnia rozmowa w roli prezesa klubu. W piątek władze ŁKS oficjalnie poinformowały, że Machulec został odwołany z funkcji prezesa, a jego miejsce zajął Pożarlik, który w ostatnich tygodniach przygotowywał dokumenty licencyjne. W klubie od kilku dni nie pojawia się również Breikstas. Nowy prezes ma jednak nadzieję, że uda się zatrzymać w ŁKS obu udziałowców. - Nasza sytuacja finansowa nie jest najlepsza i potrzebujemy współpracy obu panów. Cieszy fakt, że mimo licznych zawirowań i trudnej sytuacji organizacyjno-finansowej udało nam się spełnić wszystkie wymagania licencyjne. W poniedziałek komplet dokumentów zawiozę do PZPN - powiedział Pożarlik. Prezesa mocno zdenerwowały pojawiające się w prasie doniesienia o możliwości "ustawienia" wygranego przez ŁKS meczu z Zagłębiem Sosnowiec 3:1. - Sytuacja jest dla nas zupełnie niezrozumiała i chora. Oba kluby walczą o utrzymanie w lidze i żaden nie mógł sobie pozwolić na porażkę. Piłkarze żadnego z nich nie mogli odpuścić tego meczu. Jestem zdziwiony tego typu zarzutami. Jest to typowo medialna afera, z którą nikt z naszego klubu nie ma nic wspólnego - powiedział Pożarlik. Sprawy pozasportowe zepchnęły w ŁKS na dalszy plan niezwykle ważne sobotnie spotkanie z Zagłębiem Lubin. W tym meczu łodzianie na pewno nie wystąpią w najsilniejszym składzie. Z kontuzjami walczy trzech podstawowych piłkarzy: Bogusław Wyparło, Robert Łakomy i Labinot Haliti. Sztab medyczny robi wszystko, by doprowadzić ich do pełnej sprawności, jednak występ któregokolwiek z nich byłby ogromną niespodzianką.