Przez ostatni rok wydawało się, że większościowym udziałowcem zostanie mająca polskie korzenie rodzina Platków. Phillip Platek był kilka razy w Łodzi, trwały rozmowy, ale nie doszły do finalizacji. - Jeszcze w sierpniu byłem przekonany, że nic nie będzie stało na przeszkodzie, by umowa została podpisana. Tak się jednak nie stało, ale jestem zobowiązany klauzulami poufności i dżentelmeńską umową, by nie komentować szczegółów negocjacji - stwierdził Salski, którego pakiet większościowy wynosi około 51-52 procent. Nowym udziałowcem został jednak Dariusz Melon, właściciel firmy Kramel, która wcześniej została sponsorem zespołu i logo trafiło na koszulki. Jak przyznaje Melon, to właśnie fiasko negocjacji z Platkami sprawiło, że postanowił mocniej zaangażować się w klub. Za około 30 procent akcji zapłacił 5 mln zł. - Choć firma jest w Piotrkowie, to urodziłem się w Łodzi. I od 49 lat, a w przyszłym roku od pół wieku, jestem kibicem ŁKS. Przeszedłem z nim więc wszystkie szczeble, mistrzostwo, spadki i awanse - mówił Melon. - Życie nie znosi próżni, a przed nami wzywania. Kiedy jako Kramel podpisaliśmy umowę sponsorska trwały rozmowy z Platkami. Zakończyły się fiaskiem i skoro zrobiłem pierwszy krok, to postanowiłem zrobić drugi. Już nie tylko jako kibic, postanowiłem włączyć się w kreowanie polityki klubu. Choć większościowy pakiet udziałów ma Salski, to zapowiedział, że kluczowe decyzje, niosące za sobą konsekwencje finansowe będą podejmowane wspólnie. - Przedstawiciel firmy Kramel będzie miał miejsce w radzie nadzorczej i zarządzie. Bardzo cieszę, że udało nam się namówić pana Dariusza na współpracę. Liczymy też na jego doświadczenie biznesowe - podkreślał Salski. Nowy udziałowiec nie chce zarabiać na ŁKS Nowy udziałowiec zapewnił, że nie wchodzi do klubu, by na nim zarabiać i nie ma ambicji, by przejąć ŁKS. - Przychodzę, by w ten klub inwestować. ŁKS powinien należeć do ekstraklasy. Sytuacja jest ciężka, ale trzeba klub budować. Motywacją była chęć pomocy, bo samemu trudno było sobie poradzić. W dwóch będzie nam łatwiej i mam nadzieje, że będą kolejni chętni - mówił Melon. ŁKS jest w bardzo trudnej sytuacji. Zajmuje w tabeli ostatnie miejsce z dziewięcioma punktami. D bezpiecznego miejsca traci dziewięć. Nie wygrał w ekstraklasie od sierpnia. W najbliższy weekend rozegra ostatnie spotkanie w tym roku. - Chyba wszyscy czekają na przełamanie właśnie z Ruchem Chorzów. Ekstraklasa nie jest jeszcze stracona - uważa Melon.