Sypniewski to była postać kontrowersyjna. Z jednej strony piłkarz o wielkim talencie, który potrafił rozegrać świetne spotkanie na Old Trafford przeciwko Manchesterowi United w Lidze Mistrzów jako zawodnik Panathinaikosu. Z polskiej drugiej ligi trafił do greckiej ekstraklasy. Z drugiej strony karierę przegrał przez alkohol. Miał też kłopoty z prawem i spędził kilkanaście miesięcy w więzieniu. Był jednak bohaterem kibiców ŁKS. Wychował się na jednym z osiedli, gdzie właśnie głównie kibicowano tej drużynie. Bywał na meczach drużyny na trybunie wśród najbardziej zagorzałych kibiców tego klubu. Kibice zbierają na pomnik dla Sypniewskiego "Wembley, Old Trafford i... łódzka izba wytrzeźwień. Bramka strzelona w Lidze Mistrzów i... kieliszek z kolegami na łódzkich Bałutach. Kilkaset tysięcy euro zarobku i... brak pieniędzy na chleb. Albo na popitkę. Bo pieniądze na alkohol zawsze się znalazły. "Nie pijesz - nie grasz. Pijesz - może zagrasz" - usłyszał wchodząc jako 17-latek do szatni pierwszej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego. Uznał wtedy, że ma duże szanse na karierę, bo przecież o jego talencie już wtedy zaczynały krążyć legendy, a pić zaczął w wieku 9 lat..." - to cytat z biografii Sypniewskiego "Zasypany". Sypniewski zmarł 4 listopada ubiegłego roku. Został pochowany na jednym z najstarszych łódzkich cmentarzy przy ul. Ogrodowej. Po roku wciąż to ziemna mogiła i kibice ŁKS skrzyknęli się, by ufundować pomnik dla zawodnika. "Oddawał klubowi zawsze całego siebie i tym przysporzył sobie sympatię kibiców ŁKS. Zawsze wierny klubowi. Teraz to ludzie, którzy go podziwiali i szanowali, mogą pomóc. Zbieramy środki na nagrobek dla Igora, każda złotówka się liczy. Igor zasłużył na to, aby ku jego pamięci stanął piękny nagrobek. Oddajmy hołd naszemu bratu."