I to właśnie były piłkarz m. in. ŁKS, GKS Bełchatów, Arki Gdynia, GKS Katowice czy Wisły Płock (w sumie 91 występów w ekstraklasie i 20 goli) jest na celowniku kibiców. Funkcję dyrektora sportowego w łódzkim klubie objął w czerwcu 2022 roku. Zbudował drużynę, która pod wodzą trenera Kazimierza Moskala wywalczyła awans do ekstraklasy. Wtedy utrzymanie zespołu kosztowało 6 mln zł. Jednak w przeliczeniu na koszt zdobytego punktu, ŁKS wydawał niemal najmniej - 130 tys. zł z punkt, a Wisła ponad dwa razy więcej - 280 tys. zł (najmniej Stal Rzeszów 70 tys. zł). Schody zaczęły się jednak po awansie do ekstraklasy. ŁKS zaczął ściągać na potęgę przeważnie zagranicznych zawodników, za których nie trzeba było płacić, choć było też czterech Polaków - Michał Mokrzycki (jedyny transfer gotówkowy), Marcin Flis, Jakub Letniowski i Adrian Małachowski. W sumie do zespołu trafiło 12 zawodników. Runda jesienna była jednak fatalna - ŁKS wygrał tylko dwa razy (ostatnio w sierpniu) i zdobył dziesięć punktów. W międzyczasie zespół przejął Piotr Stokowiec, ale w dziewięciu spotkaniach pod jego wodzą drużyna nie wygrała ani razu. Zwolnienia po przegranych derbach Łodzi Zimą do zespołu dołączyło kolejnych pięciu obcokrajowców. Dziedzic rozkładał ręce i mówił, że jest ograniczony finansami, dlatego musi sięgać po zagranicznych, a co za tym idzie tańszych piłkarzy. CV kilku z nich było ciekawe, bo grali w ekstraklasach hiszpańskiej, włoskiej, duńskiej czy austriackiej. Początek rundy był jednak nieudany - najpierw porażka w Kielcach z Koroną po golu straconym w doliczonym czasie. Czarę goryczy przelała przegrana na własnym stadionie w prestiżowych derbach Łodzi. Po porażce 0:2 z Widzewem klub zwolnił Stokowca, a zespół przekazał dotychczasowemu asystentowi Marcinowi Matysiakowi. Kibice ŁKS uznają jednak, że to wciąż za mało i żądają kolejnej "głowy". I chodzi im właśnie o Dziedzcia, którego obarczają winą za złe transfery. W bardzo ruchliwy miejscu Łodzi na kładce nad al. Mickiewicza, którą przejeżdżają codziennie dziesiątki tysięcy samochodów, wywiesili transparent o treści "Janusz Dziedzic won z ŁKS". 40-letniemu działaczowi w końcem czerwca i tak wygasa kontrakt. Nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. Do ŁKS ma trafić Robert Graf, do niedawna dyrektor sportowy Rakowa Częstochowa. W łódzkim klubie ma jednak pełnić rolę wiceprezesa i niewykluczone, że Dziedzic pozostałby na stanowisku. Zapytaliśmy go o transparent, ale nie chce o tym rozmawiać. Także od rzecznik ŁKS usłyszeliśmy, że klub nie będzie komentował akcji kibiców. Janusz Dziedzic stwierdził jedynie: - Według mnie personalnie mamy zespół na utrzymanie.