Po tym jak obie drużyny w ubiegłej dekadzie zaliczyły finansowy krach i zaczęły odbudowę od czwartej ligi, jeszcze nie było derbów o taką stawkę. Oba zespoły wciąż mają szansę na awans do Ekstraklasy - Widzew bezpośrednio, a LKS poprzez baraże. Wielka waga derbów Łodzi Ta drużyna, która derby przegra, bardzo je minimalizuje. Widzew może już nie dogonić Arki Gdynia. ŁKS zacznie coraz mocniej uciekać strefa barażowa. Ostatnie wyniki, ale także niezła gra wskazywałby na Widzew. Gospodarze dwa ostanie mecze przegrali. Nawet na otwarcie nowego stadionu, przy pełnych trybunach ulegli Chrobremu Głogów. To są jednak derby i tu każdy wynik był możliwy. Rewolucja w ŁKS Po ostatniej porażce w Gdyni trener Marcin Pogorzała zrobił rewolucję w wyjściowej jedenastce. Zmienił aż sześciu zawodników. Od pierwszej minutę szansę dostali Mateusz Bąkowicz, Oskar Koprowski, Maksymilian Rozwandowicz, Maciej Wolski, Piotr Janczukowicz i Maciej Radaszkiewicz. Dużo mniej zmian zrobił Janusz Niedźwiedź. Jedynie za kontuzjowanego Patryka Lipskiego grał Bartłomiej Pawłowski. W pierwszych minutach lepiej prezentował się Widzew. Z rzutu wolnego groźnie uderzył Pawłowski, ale tuż obok bramki. W odpowiedzi niezłą kontrę wyprowadził ŁKS, ale strzał Macieja Wolskiego odbił Henrich Navas. Gra się wyrównała, a po prostym błędzie widzewiaków mocno uderzył Pirulo, ale bramkarz gości znów się spisał. Po chwili znów do głosu doszedł Widzew, ale w polu karnym brakowało precyzji albo siły strzału. Widzew z przewagą, ale bez gola Gospodarze niewiele byli w stanie wskórać. Próbowali kontratakować, ale obrońcy Widzewa szybko te zapędy studzili. W ataku pozycyjnym mieli jeszcze większe problemy i często tracili piłkę. To piłkarze trenera Niedźwiedzia lepiej czuli się w grze kombinacyjnej i sprawnie wychodzili spode pressingu ełkaesiaków. Akcje w ataku długo się dobrze zapowiadały aż do podania w polu karnym. Albo było niedokładne, albo wybijali obrońcy. Natarcie Widzewa, ŁKS odpowiada Po przerwie od mocnego uderzenia rozpoczęli widzewiacy. Niemal nie schodzili z połowy gospodarzy. Po stracie przed polem karnym, Karol Danielak uderzył mocno, ale ŁKS uratował słupek. Po chwili okazało się, że wśród wysokich rywali nawet niski Dominik Kun jest w stanie dojść do strzału głową, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Dopiero w 57. minucie piłkarze trenera Pogorzały groźnie zaatakowali. Najpierw po strzale Pirulo na rzut rożny wybił Ravas. Po dośrodkowaniu Słowak obronił strzał Oskara Koprowskiego, a po kolejnym rożnym powstało ogromne zamieszanie, ale widzewiaków udało się wybić piłkę. Gospodarze złapali jednak wiatr w żagle. I mieli kolejne świetne okazje, ale fatalnie pudłowali (Pirulo) i marnowali sytuacja sam na sam (Corral). Bohater Pawłowski Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 80. minucie. Kristoffer Hansen zagrał świetnie do Pawłowskiego, który wybiegł sam na sam z Markiem Koziołem i trafił do siatki. Euforia wybuchła w sektorze gości. Sędzia przedłużył spotkanie o dziewięć minut po tym, jak musiał przerwać mecz. W 60. minucie sektor gości zosał ostrzelany z fajerwerkow przez "kibiców" ŁKS. ŁKS - Widzew 0-1 (0-0) Bramka: Pawłowski (80.) ŁKS: Kozioł - Bąkowicz (90. Kowalczyk), Dąbrowski, Koprowski, Szeliga - Rozwandowicz - Wolski (90. Dankowski), Trąbka, Pirulo, Janczukowicz (69. Corral) - Radaszkiewicz (75. Ricardinho). Widzew: Ravas - Zieliński, Hanousek, Kreuzrigler - Danielak (85. Nowak), Kun, Stępiński, Nunes - Terpiłowski, Hansen (82. Villanueva) - Pawłowski (90. Guzdek). Sędzia: Tomasz Kwiatkowski Żółte kartki: Wolski, Corral, Koprowski, Rozwandowicz - Nunes, Pawłowski.