Mokrzycki do płockiego zespołu trafił z Ruchu Chorzów przed sezonem 2022/2023. Zadebiutował w ekstraklasie, ale jesienią zagrał tylko 75 minut w trzech meczach. Dlatego wiosną został wypożyczony do ŁKS. I w łódzkiej drużynie świetnie się odnalazł - we wszystkich 16 występach zagrał od pierwszej minuty. Zdobył jednego gola i zaliczył cztery asysty. Był jednym z tych, którzy mieli największy udział w wywalczeniu przez ŁKS awansu do ekstraklasy. Trener Kazimierz Moskal bardzo chciał zatrzymać, ale zgodnie z umową piłkarz wrócił do Wisły. Łódzki klub rozpoczął negocjacje, a Mokrzycki przygotowania z płockim zespołem. Wydawało się, że rozmowy szybko się zakończą, zwłaszcza że Wisła po spadku z ekstraklasy jest w trakcie kadrowych zmian. Płocki klub oczekuje jednak około 1 milina złotych za zawodnika (220 tys. euro), ale ŁKS takiej kwoty nie chce zapłacić. - Pojawiają się nowe pomysły ze strony łódzkiego klubu, ale nasze oczekiwania są znacznie wyższe niż te propozycje - przyznał prezes Sadczuk. Prezes Wisły: Michał nie odejdzie 26-letni pomocnik też zaczął naciskać na Wisłę, by ta doszła do porozumienia, czyli opuściła żądania. Działaczy płockiego klubu oburzył jednak wpis na twitterze Mokrzyckiego. Piłkarz opublikował skrin z meczu sparingowego ŁKS z GKS Katowice i dodał emotikonkę sugerującą tęsknotę. Ostro zareagował na to prezes Sadczuk: - Nie zostawię tak tej sprawy i jak tylko drużyna wróci ze zgrupowania od razu czeka Michała rozmowa. I to nie będzie rozmowa przyjemna. Rozmawiałem z menedżerem zawodnika i był zniesmaczony zachowaniem Michała, bo to jest nie profesjonalne. Umowa Mokrzyckiego jest ważna do czerwca 2024 roku. Zimą będzie mógł podpisać kontrakt z nowym zespołem. Po wpisie zawodnika dla prezesa Wisły nie ma to znaczenia. - Uważam, że obraził całe środowisko Wisły - zaznaczył Sadczuk.