Nazwisko brzmi swojsko i nie jest to przypadek. Jak przyznał urodzony w Nowym Jorku prezes Spezii w wywiadzie dla "Sportowych Faktów" jego rodzina ma korzenie polskie i chorwackie. - Część mojej rodziny dotarła do USA właśnie z Polski. Chodzi dokładnie o moich dziadków. Zygmunt Płatek pochodził z północy Polski, a babcia Anastazja z okolic Krakowa - wyjaśnia Philip Platek. Rodzina Platków w USA to czworo braci i dwie siostry. Amerykanie od niedawna inwestują piłkę nożną. Najpierw kupili włoską Spezię, potem portugalską Spezię, a teraz są bardzo blisko kupienia udziałów w ŁKS. Platek odwiedził Łódź - był też m. in. na meczu siatkarek ŁKS i spotkał się z wiceprezydentem miasta. Pracownicy Platków sprawdzają łódzki klub, ale już przekazano pierwsze pieniądze - nieoficjalnie 2,5 mln zł. Polski klub zażądał szalonych pieniędzy - Wcześniej zgłaszali się do mnie różni pośrednicy w imieniu innych polskich klubów, ale w kilku przypadkach zawsze coś nie grało. Raz zażądano ode mnie szalonych pieniędzy, 20 milionów euro. A jeśli chodzi o ŁKS, to też sprawa zaczęła się od pośrednika, który zwrócił moją uwagę na ten klub - przyznaje Platek w "SF". I dodaje, że na pewno znaczenie miało to, że jego rodzina ma polskie korzenie. Badanie dokumentów ŁKS, który miał ostatnio problemy finansowe, powinno zakończyć się za kilka tygodni. Platek nie zostanie prezesem łódzkiego klubu. Nadal ma nim kierować obecny zarząd. Wszystkie trzy kluby mają być prowadzone w podobny sposób, a wspólnym mianownikiem ma być słowo "odpowiedzialność". - Celem ŁKS [jest liderem pierwszej ligi - przyp. red.] jest powrót do ekstraklasy, potem ugruntowanie pozycji w niej i tworzenie solidnych fundamentów. Krok po kroku - zapewnia Platek. - Prowadząc klub, chcę być odpowiedzialny. Jeżeli jesteś zbyt emocjonalny w działaniach, to łatwiej o popełnienie kosztownych pomyłek. Nie można rosnąć zbyt szybko. W Spezii powstała kolonia polskich zawodników - są Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca, Szymon Żurkowski i Przemysław Wiśniewski. W styczniu do Arsenalu odszedł Jakub Kiwior. Platek zaprzecza jednak, by sprowadzenie polskich zawodników miało coś wspólnego z jego korzeniami. - To czysty przypadek. Nie patrzymy na narodowość. Kiedy rozglądaliśmy się za bramkarzem, to Drągowski znalazł się na naszej liście z powodu dużych umiejętności i etyki pracy, a nie dlatego, że jest Polakiem - zapewnia Platek.