Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński nie zamierza "na siłę" ściągać zimą nowych zawodników. - Jeśli chodzi o zimowe okienko transferowe, to sytuacja jest prosta. Jeżeli ktoś odejdzie, zwolni się miejsce na liście płac, to wtedy mogę zrobić ruch do klubu. Dużo więcej będzie się działo latem. Kolejne okno okaże się ogromnym wyzwaniem dla nas - dla Legii, jak i dla mnie, jako dyrektora sportowego - powiedział Jacek Zieliński w "Canal +". Brak zimowych transferów nie powinien być dla kibiców Legii taką złą wiadomością. W przeszłości klub wykonywał między rundami wiele nietrafionych ruchów, w wyniku których na Łazienkowską trafiali zupełnie przypadkowi piłkarze. Pięć okienek, kilkanaście "niewypałów" Rok temu Legia zimą 2022 r. wzmocniła się Patrykiem Sokołowskim z Piasta Gliwice, który nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w składzie, a także Słoweńcem Benjaminem Verbiciem i Austriakiem Richarderm Striebingerem, których nie ma już w Polsce. Rok wcześniej zimą 2021 r. do Legii trafiło czterech piłkarzy - utalentowany Albańczyk Ernest Muci, a także trzy "niewypały" - Ukraińcy Artem Szabanow i Nazarij Rusyn, a także Uzbek Jasur Jakszibojew. W 2020 było trochę lepiej, bo z czterech piłkarzy dwóch z miejsca zdobyło miejsce w pierwszym składzie - Czech Tomas Pekhart i Bartosz Slisz. Długo w Legii nie pograł Piotr Pyrdoł, a tylko rezerwowym był Mateusz Cholewiak. Fatalnie było za to w 2019 r. W Legii pograł trochę Luis Rocha, kompletnie zawiedli jego portugalscy rodacy Salvador Agra i Iuri Medeiros. Do składu nie przebił się także Kacper Kostorz. Najbardziej szalona była zimowa przerwa w 2018 r. Na Łazienkowskiej pojawiło się aż dziesięciu nowych piłkarzy! Czterech z nich to transfery udane Serba Domagaja Antolicia, Portugalczyka Cafu, Czarnogórca Marko Vesovicia i do pewnego momentu Francuza Williama Remy. Oprócz nich w Legii pojawili się i za chwilę zniknęli m.in Luksemburczyk Chris Philips, Chorwat Eduardo, Łotysz Vjaceslavs Kudrjavcevs, czy Amerykanin Brian Iloski. Zaciąg Smudy przeszedł do legendy Tak było w ostatnich pięciu sezonach. Wcześniej Legia ściągała zimą też takie "niewypały", jak Czech Tomas Necid, Nigeryjczycy Daniel Chima Chukwu i Felix Ogbuke, Bułgar Michaił Aleksandrow, Michał Masłowski, Estończyk Henrik Ojamaa, Argentyńczyk Ismael Blanco, Hiszpanie Nacho Novo i Balbino, Czech Michal Hubnik, Słoweniec Dejan Kelhar, a także Chińczyk Fangzhuo Dong, żeby ograniczyć się tylko do tych najbardziej przepłaconych i egzotycznych. Za najgorsze okienko w całej historii klubu także uchodzi to zimowe. Z przełomu 1999 i 2000 r. Wtedy do Legii trafił słynny "zaciąg" Franciszka Smudy - Marek Citko, Tomasz Łapiński, Paweł Wojtala i Rafał Siadaczka. Okazało się, że grał regularnie tylko ten ostatni. Pozostali kosztowali i zarabiali krocie, ale Legia z nich żadnej korzyści nie miała, bo każdy z nich był zdrowotnym "wrakiem". Zresztą Siadaczka też nie był okazem zdrowia, bo okazał się diabetykiem. Może więc Zieliński ma rację? Po co dopisywać kolejne nazwiska do listy tych, którzy sobie w Legii nie poradzili? Zima to ewidentnie nie jest dobry czas na wzmacnianie Legii.