Transfery dokonane przez Zielińskiego były naprawdę imponujące. Legię latem wzmocnili: Carlitos, Rafał Augustyniak, Makana Baku, Robert Pich, Blaž Kramer i Dominik Hładun a także wykupieni po wypożyczeniach Maik Nawrocki oraz Paweł Wszołek. Takich zakupów nie zrobił żaden inny klub PKO Ekstraklasy. Te transakcje szybko zaczęły się spłacać, bo wzmocnienia przełożyły się na jakość gry Legii, która po fatalnym poprzednim sezonie teraz jest wiceliderem tabeli i zamierza walczyć o mistrzostwo Polski. A przecież to okno miało być skromne, bo Legia miała nie mieć pieniędzy. Właściciel klubu Dariusz Mioduski bardzo poważnie obciął dyrektorowi sportowemu budżet transferowy. - Wiedzieliśmy, że budżet będzie obcięty, ale liczyliśmy, iż mimo to, uda się drużynę przebudować - powiedział Zieliński w rozmowie z "Meczykami". - Budżet płacowy został jednak na wysokim poziomie i na tej bazie udało nam się zbudować mocny skład. Biorąc pod uwagę mój charakter i racjonalność, to można powiedzieć, że w Legii dokonała się mała rewolucja. Przyszło sześciu nowych graczy, plus dwóch kolejnych zakontraktowaliśmy po zakończonych wypożyczeniach. Tak licznych zmian nie przewidujemy w kolejnych okienkach. Na zimę mamy już wyznaczone cele transferowe - zapowiedział dyrektor sportowy Legii. Zieliński zdradził na jakie pozycje będzie szukał piłkarzy zimą. - Potrzebujemy prawego obrońcy, środkowego pomocnika "ósemki" oraz skrzydłowego. Być może poszukamy też środkowego obrońcy, ale to będzie zależne od tego, jak Joel Abu Hanna będzie spisywać się na wypożyczeniu do Lechii Gdańsk - zapowiedział Zieliński. Dyrektor sportowy Legii zdradził też, że do klubu trafią zawodnicy, którym kontrakty kończą się w grudniu albo w czerwcu. Tych pierwszych klub będzie mógł ściągnąć za darmo, a tych drugich za stosunkowo niewielkie kwoty. Najtrudniej z Wszołkiem Zieliński zdradził, że najtrudniejszym do przeprowadzenia z letnich transferów było wyciągnięcie z Unionu Berlin Pawła Wszołka. - Union postawił twarde warunki, ale dzięki przychylnym okolicznościom losu udało się zamknąć ten transfer. A myślałem już, że rozmowy zostały zerwane. Wróciliśmy jednak do tematu po raz drugi i szybko się dogadaliśmy. Długo trwało też sprowadzenie Carlitosa. Chciałem go już kilka miesięcy temu, a on też był zdecydowany na powrót. Wymagania Panathinaikosu były jednak dla nas nie do spełnianie. Tu też jednak sprzyjały nam okoliczności. Grecy nie zdołali awansować do Ligi Konferencji, Carlitos zrezygnował z części zaległych pieniędzy i zgodził się też na niższy kontrakt niż w Atenach - powiedział Zieliński, który zdradził, że Legia rozmawiała też z Aleksandrem Prijoviciem i Tomasem Pekhartem, a także z innymi napastnikami. W sumie było ich aż siedmiu. Legia wydała latem sporo pieniędzy, których miała nie mieć wcale. Najdroższy był Mike Nawrocki, za którego trzeba było zapłacić Werderowi Brema ponad milion euro. Około 300 tys. kosztował Baku, a niecałe 200 tys. Carlitos. - Nie jest tak, że Legia nie inwestuje we wzmocnienia. Musieliśmy się jednak dogadać, porozbijać te kwoty na raty, tak żeby łatwiej było je nam spłacać. Transfery obwarowane są też różnymi uwarunkowaniami. Będziemy dopłacać jeśli np. awansujemy do europejskich pucharów - wyjaśniał dyrektor sportowy Legii w rozmowie z "Meczykami". Zdeterminowany Wieteska Zieliński chwalony jest także za transfery "na zewnątrz". Legię opuścił potężnie przepłacony przez jego poprzednika Radosława Kucharskiego, Lirim Kastrati. Legia uwolniła też dużą część budżetu płacowego, bo z klubu odeszli także tacy piłkarze, jak Abu Hanna, Pekhart, Rafael Lopez, Richard Strebinger, Mateusz Wieteska, a karierę zakończył Artur Boruc. - Kastrati to nie jest zły piłkarz, ale zupełnie nie był dopasowany do tego, co chce grać Kosta Runjaić. Chciałem, żeby w klubie został Wieteska. Już 1,5 roku przed końcem jego kontaktu rozmawiałem z nim i jego menedżerem Mariuszem Piekarskim. Piłkarz był jednak bardzo zdeterminowany, żeby wyjechać na Zachód. Zarobiliśmy na nim tyle ile się dało wyciągnąć za piłkarza, któremu za rok kończy się umowa. Do końca jednak nie chciałem się go pozbyć - przyznał "Zielek". Zieliński zdradził także, że po przerwie na mecze reprezentacji do gry gotowy będzie Blaż Kramer. Piłkarz musiał przejść zabieg, który zakończył się pełnym sukcesem. Jeśli chodzi o transfery, których Legii nie udało się przeprowadzić, to Zieliński najbardziej żałuje Tiby. Portugalczyk nie przeszedł testów lekarskich.