Legia Warszawa wykonała drugi krok w kierunku awansu do Ligi Mistrzów. Po wyeliminowaniu Bodoe/Glimt i Flory Tallin zostały jeszcze dwa, aby znaleźć się w elitarnym gronie. Jeśli jednak nie uda się zrealizować tego celu, to w tym sezonie mistrz Polski nie zostanie z niczym, jeśli chodzi o europejskie rozgrywki. W najgorszym wypadku zagra w nowo utworzonej Lidze Konferencji, możliwy jest też udział w Lidze Europy. Póki co właściciel i prezes Legii Dariusz Mioduski może nieco odetchnąć. Wreszcie doczekał się udziału swojego zespołu w fazie grupowej europejskich pucharów. Dzięki temu nieco zasypana zostanie dziura w budżecie spowodowana pandemią. Tylko za sam awans do Ligi Konferencji do kasy klubu trafi nieco ponad 12 milionów złotych, a całkiem możliwe, że wpływy będą znacznie większe. - Legia miała obowiązek pokonać w dwumeczu Florę, cel zrealizowała i z tego należy się cieszyć. Sam przebieg tych spotkań pokazał, że nie był to jednak spacerek, tak jak się niektórzy spodziewali. Legia musiała włożyć sporo sił, aby wyeliminować drużynę z Estonii - mówi Interii były bramkarz Legii Wojciech Kowalewski. Nie należy wyciągać jakichś daleko idących wniosków z poziomu gry, jaki Legia zaprezentowała w tym dwumeczu, bo to jest rywalizacja pucharowa. A stawka nie była mała. To, że zwycięstwa Legii w tych spotkaniach nie przyszły łatwo, pokazało, że piłkarze odczuwali presję. Najważniejsze, że póki co zespół z Warszawy wygrywa, także w lidze. Nie robi tego jednak na tyle przekonywująco, aby uruchomił się chór entuzjastów krzyczący, że drużyna jest w niesamowitej formie. Myślę, że to nawet i lepiej, żeby ten entuzjazm był dozowany - dodaje. "To będzie atut Legii" W walce o czwartą rundę eliminacji Ligi Mistrzów Legia zmierzy się z mistrzem Chorwacji Dinamem Zagrzeb. Drużyna prowadzona przez trenera Damira Krznara w drugiej rundzie dwukrotnie pokonała cypryjską Omonię Nikozja (2-0 i 1-0). Według ekspertów to nie jest już zespół tak mocny jak w poprzednich latach, ale wciąż na tyle silny, że to ona będzie faworytem rywalizacji z zespołem Czesława Michniewicza. Pokazują to chociażby liczby. Wartość rynkowa piłkarzy Dinama jest ponadpięciokrotnie większa. Zespół z Chorwacji wyceniany jest na 134 miliony euro, Legia na 25. - Najbliższy rywal Legii będzie już zdecydowanie bardziej wymagający, a mecze będą dużo ciekawsze. Legia być może będzie mogła także nieco zmienić swoją strategię taktyczną na spotkania z Dinamem Zagrzeb. Może będzie mogła zagrać nieco głębiej, z wykorzystaniem szybkich ataków i mobilności piłkarzy na skrzydłach oraz piłkarzy na środku ataku na tyle, aby zaskoczyć przeciwnika. Wojciech Kowalewski uważa, że Legia nie zadowoli się faktem, że ma już zapewniony udział co najmniej w Lidze Konferencji. - Miałem przyjemność pracy z kilkoma zawodnikami, którzy jeszcze są w szatni Legii. Znam jej specyfikę i wierzę, że głód gry w Lidze Mistrzów jest tam bardzo duży. Jako mistrz Polski Legia zawsze do tego dążyła. Oczywiście, zadanie jest bardzo trudne. Dinamo Zagrzeb będzie faworytem, ale tak to wygląda tylko przed rozpoczęciem konfrontacji. Polski zespół, nie występując w roli faworyta oraz mając w tyle głowy to, że jeden cel został już osiągnięty, będzie grał pod mniejszą presją - mówi były reprezentacyjny bramkarz. W takiej sytuacji będzie można zagrać z większym rozmachem, entuzjazmem i z większą chęcią sprawienia może nie tyle niespodzianki, co przyjemności swoim kibicom. To, że większość ekspertów będzie upatrywała Dinamo faworytem, będzie w pewnym sensie atutem Legii. A Legia będzie mieć zadanie, żeby pokonać Chorwatów i tego jej życzę - zakończył Kowalewski. Pierwsze spotkanie z Dinamem Zagrzeb Legia zagra na wyjeździe w środę 4 sierpnia o godz. 20. Rewanż w Warszawie odbędzie się we wtorek 10 sierpnia o 21. Relacje tekstowe z meczów eliminacji do Ligi Mistrzów w Interii. Z Wojciechem Kowalewskim rozmawiał Zbigniew Czyż