Od środy prezes zarządu Legii - Leszek Miklas, a także wiceprezes Mirosław Trzeciak chodzą w asyście ochroniarzy. Podwyższone środki bezpieczeństwa wprowadzono po zerwaniu współpracy ze Stowarzyszeniem Kibiców po awanturze, jakiej dopuścili się pseudokibice Legii w Wilnie na meczu z Vetrą. - W prasie można było znaleźć sugestie, że popiera ich (Stowarzyszenie Kibiców) mafia pruszkowska - dodaje Walter. - Dlatego podjęliśmy decyzję o przydzieleniu ochrony osobistej członkom zarządu Legii. Dlaczego mafii miałoby zależeć na sprawowaniu kontroli nad trybunami stadionu przy Łazienkowskiej? - Podejrzewam, że w grę wchodzi nie tylko dobrze kręcący się handel pamiątkami klubowymi, do których my - jako Legia - nie mamy praw, ale także narkotyki - podkreśla Mariusz Walter i zagadkowo kontynuuje: - Ale są tam rzeczy jeszcze poważniejsze, o których nie odważę się mówić, dopóki nie będę miał dowodów. - To problem znacząco szerszy i powinien interesować także Ministerstwo Sprawiedliwości, MSW, Ministerstwo Sportu, parlament i władze miast - uważa Walter. 70-letni Walter jest nie tylko właścicielem Legii (wespół z Janem Wejchertem), ale też producentem telewizyjnym, a przede wszystkim współwłaściciel koncernu medialnego ITI.