W czwartek na oficjalnej stronie UEFA pojawił się komunikat: "Komisja Dyscyplinarna UEFA ogłosiła, że Legia została ukarana za wprowadzenie do gry nieuprawnionego gracza w drugiej połowie meczu z Celtikiem. Mecz został zakwalifikowany jako walkower i ostateczny wynik to 3-0 dla Celticu. W konsekwencji Celtic zakwalifikował się do 4. rundy, dzięki bramce zdobytej na wyjeździe (w dwumeczu było 4-4). Legia dołączy do drużyn w lidze Europejskiej". - Jest to dużą traumą dla wszystkich, którzy zaangażowani są w Legię. Był błąd formalny po stronie klubu, który nie powinien się zdarzyć. Za to musimy przeprosić. Za ten błąd jest odpowiedzialnych kilka osób, głównie w dziale sportowym. Musimy wyciągnąć konsekwencje wobec tych osób. Cztery osoby, które były za to współodpowiedzialne, oddały się do dyspozycji zarządu. Wkrótce zapadną decyzje - powiedział na niedzielnej konferencji prezes Leśnodorski. - Bartosz Bereszyński w naszym mniemaniu pauzował w trzech meczach. My żyliśmy w przekonaniu, że nie wpisując go na listę, on tę karę odbywa - tłumaczył prezes Legii. - Komisja dyscyplinarna UEFA w składzie jednoosobowym podjęła decyzję o walkowerze - dodał. - Nie pozostaje nam nic innego, jak przejście procedury odwoławczej przed UEFA oraz przed Trybunałem Arbitrażowym. Szanse są od 5 do 75 proc., zależy jak kto do tego podejdzie. Wygraliśmy na boisku i wierzymy, że zasady fair play zostanę wzięte pod uwagę - powiedział Leśnodorski. Także Mioduski nie ukrywał, że Legia się pomyliła. - Jest niekwestionowany fakt, że popełniliśmy błąd. Z drugiej strony, kara jest niewspółmierna do wielkości błędu. Musimy to naprawić. Zrobimy wszystko, by osoby odpowiedzialne poniosły konsekwencje i by takich błędów nie było w przyszłości - powiedział współwłaściciel Legii. - Nie możemy się cały czas samobiczować. Mamy głosy wsparcia nawet od tych, którzy nie są naszymi kibicami. Są też głosy ze świata piłki i nie tylko. Może nie w sposób, w jaki byśmy chcieli, ale Legia stała się znanym klubem - powiedział. - Będę osobiście nadzorował proces odwołania. Jestem realistą, szanse są małe, ale jest to ważne z punktu widzenia nie tylko Legii, ale tego, o co chodzi w ogóle w sporcie - stwierdził Mioduski, który był zdenerwowany postawą Celticu. - Bulwersujące jest zachowanie władz Celticu, to jest nieakceptowalne. Do kierownictwa Celticu zostały wysłane listy z prośbą o kontakt. Bez odzewu. Wartości, jakimi żyje ten klub, zostały zachwiane. Oczekuję, że władze Celticu przynajmniej się odezwą, bo do tej pory się nie odezwały - powiedział. Mioduski i Leśnodorski zapewnili, że gdyby sytuacja była odwrotna, Legia nie chciałaby awansu przy zielonym stoliku. Prezes Leśnodorski wyjaśnił, na co Legia zamierza zwrócić uwagę w swoim odwołaniu. - Komisja Dyscyplinarna podchodzi restrykcyjnie do literalnych zapisów, ale... Uniemożliwiono nam złożenie wyjaśnień, choć to nam przysługiwało. To złamanie zasad. Poza tym pismo z UEFA było bardzo ogólne, więc nawet nie wiedzieliśmy, do czego konkretnie mamy się odnieść i gdzie popełniliśmy błąd - powiedział prezes Legii. - Komisja zwykle obraduje w składzie trzyosobowym, a tutaj decyzja została podjęta w składzie jednoosobowym i to w tak ważnej sprawie - dodał. Jak stwierdził, "tak naprawdę naszą realną szansą jest dopiero Trybunał Arbitrażowy, który może to wszystko niezależnie rozstrzygnąć". Mioduski: - Nie podważamy UEFA, a tylko sposób załatwienia sprawy przez jedną z jej komisji. Dlatego tylko wchodzimy na ścieżkę odwoławczą. W opublikowanym w niedzielę wieczorem na oficjalnej stronie Celtiku komunikacie można przeczytać: "Jesteśmy zaskoczeni komentarzami Legii Warszawa. Cała sprawa prowadzona jest wyłącznie i w całości przez UEFA. W związku z tym kolejne komentarze będą udzielane w odpowiednim czasie".