Robert Mazurek: Czy polską piłką rządzą kibole? Witold Bańka: - Nie ma, nie było i nie będzie tolerancji dla bandytyzmu, chamstwa na stadionach i poza stadionami. Nie jest dopuszczalne, aby na wizerunek polskiego futbolu wpływali bandyci. Nie będzie żadnej litości w tym zakresie. Ale na razie wygląda na to, że jest dokładnie odwrotnie niż pan zapowiada, tzn. nic się nie dzieje. Kluby tolerują, władze tolerują, policja toleruje. - To jest też problem nabierania wody w usta przez niektóre kluby piłkarskie, które zamiast też walczyć z bandytyzmem, z chuligaństwem, przymykają na to oko. Czy to jest przykład Legii Warszawa, tego ostatniego nieszczęsnego wydarzenia, które nas sprowokowało do rozmowy. Przypomnijmy, że piłkarze Legii wrócili po wyjazdowym spotkaniu z Poznania i przywitała ich "delegacja" kibiców, która wyprosiła ich z autobusu i "spuściła łomot". - To jest absolutny skandal. Nie ma możliwości jakiejkolwiek współpracy z bandytami. Jeśli kibice funkcjonują, szczególnie ci w środowisku patriotycznym, wykonują kawał dobrej roboty w tym zakresie edukacyjnym, to jak najbardziej. Natomiast dla bandytów, dla wszelkiego rodzaju aktów przemocy, agresji, nie może być jakiejkolwiek tolerancji. Nie wiem, czy pan wie, że Polska jako jeden z trzech krajów europejskich ratyfikowała konwencję ds. zintegrowanego podejścia do bezpieczeństwa podczas imprez sportowych, meczów piłkarskich. To jest ważny projekt, jest aktem prawa międzynarodowego, który intensyfikuje walkę z bandytyzmem na stadionach, tworzy dodatkowe możliwości w tym zakresie także w oparciu o służby międzynarodowe. To jest dokument, który mocno przyczyni się do tego, żeby stanowczo podjąć walkę z bandytyzmem na stadionach, także w wymiarze międzynarodowym. Panie ministrze, sam pan powiedział, że nie da się walczyć z bandytyzmem, jeśli wszyscy nabierają wody w usta... - ... to jest też apel, żeby współpracować z policją w tym zakresie... ...w przypadku Legii Warszawa ani piłkarze, ani klub nie złożyli zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. - I to na pewno utrudnia pracę policji, bo jak wiemy policja wszczęła z urzędu śledztwo w tym zakresie i warto byłoby współpracować z policją, aby tego rodzaju przypadki wyjaśniać i napiętnować, bo nie ma możliwości, aby była jakakolwiek tolerancja dla tego rodzaju zachowań. Przyzwyczailiśmy się do tego, że na stadionach zdarzają się - rzeczywiście rzadziej, ale zdarzają się - bijatyki między kibicami. Przyzwyczailiśmy się do tego, że kibole umawiają się na ustawki i "tłuką się" na autostradach. Czy teraz mamy się przyzwyczaić do tego, że kibice będą wymierzali sprawiedliwość piłkarzom? - Nie wolno się do takich rzeczy przyzwyczajać i prosiłbym też, żeby tego rodzaju myśli nie formułować. Nie ma zgody na tego rodzaju zachowania. Jestem przekonany, że stanowcza walka z tego rodzaju postawą zostanie wypowiedziana. Nigdy nie było, nie będzie zgody na tego typu zachowania. A nie powinien pan przypadkiem uderzyć się we własne piersi? To w końcu pańska partia - Prawo i Sprawiedliwość - przez długi czas broniła kibiców. Przypomnę panu, że minister Beata Kempa, gdy była jeszcze tylko posłanką Beatą Kempą, poręczała za pana Starucha. - Bądźmy poważni panie redaktorze. Wiązanie tego rodzaju zachowań z jakimkolwiek środowiskiem politycznym jest niedopuszczalne. Przypomnijmy też, że za czasów Platformy Obywatelskiej bez jakichkolwiek zarzutów przetrzymywano kibiców, łamiąc ich prawa. Tutaj cała rozmowa z Witoldem Bańką