Wszystko zaczęło się od tego, że dyrektor sportowy Jacek Zieliński stwierdził, że Legia nie ma pieniędzy na nowego napastnika. - Budżet został zmniejszony. Aby kogoś kupić, musimy najpierw kogoś sprzedać - zapowiedział. Na Twitetrze Legii szybko wytypowano piłkarza, którego należałoby sprzedać w pierwszej kolejności. Padło na bezproduktywnego, przepłaconego rok temu, Lirima Kastratiego. Reprezentanta Kosowa za ponad milion euro z Dinamo Zagrzeb ścigał rok temu poprzednik Zielińskiego, Radosław Kucharski. Jest on teraz dyrektorem sportowym w AEK. W twitterowych postach po angielsku zaczęto oznaczać grecki klub i pisać, że jest to "ulubiony gracz Kucharskiego". Cena za aktualnego reprezentanta, który jeszcze niedawno miał błyszczeć w lidze chorwackiej, miała być promocyjna. Jedyne 2 mln euro. Dwugłowi nie chcą asa Legii Niemal natychmiast w greckich mediach zaczęły pojawiać się teksty na temat przyszłego transferu 23-letniego skrzydłowego Legii. W końcu głos zabrała osoba z klubu. Zacytował ją portal ekirikas.com. "AEK utrzymuje, że nie interesuje się, ani nie ma takiego pomysłu, Lirimem Kastratim. Wbrew temu co donosiła polska prasa o skrzydłowym z Kosowa, "Dwugłowi" nie zajmują teraz się sprawą 23-letniego asa Legii. Polacy donosili o propozycji 2 mln euro od AEK dla Legii za piłkarza, którego sprowadził do drużyny Radek Kucharski. "Żółto-czarni" zajmują się teraz wzmacnianiem ataku, a nie innych pozycji" - czytamy cytat z pracownika AEK. W tym żarcie jest jednak dużo prawdy. Kastrati niezadowolony ze swojej pozycji w Legii zatrudnił podobno nowego menedżera, który ma mu pomóc znaleźć nowy klub.