Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wielka kontrowersja w meczu Legii. Czerwona kartka w 6. minucie [WIDEO]

Chociaż Legia Warszawa pod wodzą Goncalo Feio wygrała, jak dotąd, zaledwie jedno ligowe spotkanie, zespół wciąż liczy na podłączenie się do walki o tytuł mistrza PKO BP Ekstraklasy. Niezależnie jednak od postawy rywali, "Wojskowi" muszą regularnie punktować, by móc o tym marzyć. Dobrą okazją do zgarnięcia trzech punktów były niedzielne Derby Mazowsza. Starcie z Radomiakiem Radom rozpoczęło się jednak dla piłkarzy z Łazienkowskiej fatalnie, a zakończyło jeszcze gorzej - porażką 0:3.

Bartosz Kapustka/PIOTR KUCZA/FOTOPYK / NEWSPIX.PL/Newspix

"Wyścig żółwi" to motyw przewodni, jeśli mówimy o walce o mistrzostwo Polski w ostatnich tygodniach. Każda z drużyn z czołówki tabeli raz za razem traci punkty, tym samym podgrzewając emocje; dzięki temu bowiem w grze wciąż pozostaje naprawdę sporo ekip. Jedną z nich jest Legia Warszawa. Choć początek pracy Goncalo Feio w stolicy kraju jest - przynajmniej pod względem punktowania - przeciętny, "Wojskowi" wciąż mają matematyczne szanse na tytuł. Dobrą okazją do poprawy swojej sytuacji było niedzielne starcie z Radomiakiem Radom. To rozpoczęło się jednak dla gospodarzy w koszmarny sposób.

Legia Warszawa chce wykorzystać słabość rywali

Celem dla Legii Warszawa na krajowym podwórku jest zawsze walka o tytuł mistrzowski. Niezależnie od formy przeciwników, zespół ze stolicy wywalczył już sobie taką pozycję w PKO BP Ekstraklasie, że nie godzi się mu zadowalać się choćby miejscem na podium. Zresztą, wola zwyciężania była jednym z powodów, dla których Goncalo Feio zastąpił Kostę Runjaicia. Dyrektorzy "Wojskowych" z pewnością liczyli jednak na "efekt nowej miotły, którego jak dotąd nie widać. W trzech pierwszych ligowych spotkaniach pod wodzą Portugalczyka, Legia wygrała tylko raz, zgarniając pięć z dziewięciu możliwych punktów. Regularne wpadki przeciwników ze ścisłej czołówki sprawiają jednak, że warszawiacy wciąż mogą śnić marzenia o tytule mistrzowskim. Do tego potrzeba jednak znacznie regularniejszego ciułania "oczek". Wydawało się, że dobrą ku temu okazję dostaną w niedzielę, gdy podejmowali u siebie Radomiaka Radom.

Sędzia z kontrowersyjną decyzją na niekorzyść Legii

Początek Derbów Mazowsza okazał się jednak dla Legii bardzo zły. Podopieczni Feio wykazali się sporymi chęciami, starając się szybko ukracać wszystkie ofensywne zapędy przyjezdnych. Już w pierwszych minutach to jednak okazało się dla nich zgubne. Bartosz Kapustka był w środku boiska, gdy zaatakował piłkę, będącą pod nogami Christosa Donisa. Były reprezentant Polski trafił, co prawda, w piłkę, ale trafił też Greka. Ten z pewnością nie symulował, bo po interwencji lekarskiej musiał opuścić boisko, a jego miejsce zajął Bruno Jordao. Jarosław Przybył początkowo nie zamierzał karać pomocnika gospodarzy, ale ostatecznie poszedł ponownie obejrzeć sytuację na monitorze. Po powrocie na murawę nie miał już wątpliwości - pokazał Kapustce czerwoną kartkę, wyrzucając go z boiska.

Wydaje się, że arbiter miał też możliwość oszczędzenia 27-latka. Z drugiej strony ten dał sędziemu wszelkie podstawy do odgwizdania przewinienia. 

Kapustka zagrał piłkę, a następnie sprawił, że przeciwnik mógł doznać poważnej kontuzji. Sędziowie uznali to za poważny, rażący faul i jest to konsekwentne działanie, jak w meczach Wisła-Motor czy Widzew-Raków, gdzie oceniamy skutek, a nie zamiar. Jednak, czy ta interpretacja jest prawidłowa i zdroworozsądkowa? Pewnie większość osób powie, że nie, ale pamiętajmy - sędziowie dostosowują się do tego, czego od nich wymaga "góra".

~ komentował na portalu "X" sędziowski ekspert Interii Sport, Łukasz Rogowski

Po tej decyzji "Wojskowi" zostali zmuszeni do rozegrania niemal całego spotkania w osłabieniu. To odbiło się na nich aż zanadto wyraźnie. W drugiej połowie nie potrafili postawić się przeciwnikom i ostatecznie przegrali aż 0:3, praktycznie kończąc swoje marzenia o tytule mistrzowskim.

Legia popełniła błąd, zwalniając Runjaica? Dyskusja w Cafe Futbol. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Bartosz Kapustka/Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
Bartosz Kapustka/Grzegorz Wajda/East News
Goncalo Feio/Artur Szczepanski/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem