- Pozwólcie, że zacznę od wiadomości, która do nas dotarła niedawno i która jest bardzo smutna i przykra dla nas wszystkich - rozpoczął pomeczowy briefing Vuković. - Dla mnie osobiście także, bo odszedł człowiek, które bardzo ceniłem i lubiłem. Był moim przyjacielem, osobą niezastąpioną dla tego klubu. Chciałbym wyrazić swoje odczucia i odczucia nas wszystkich, że nie ma z nami już Wiktora Bołby. To mocno w nas uderzyło. Tak, jak mogliśmy, wyraziliśmy szacunek wobec jego osoby. Nie poprzestaniemy na tym, bo wiemy, jak wiele znaczył on dla klubu, ile zrobił dla Legii. Muzeum Legii jest dla mnie muzeum im. Wiktora Bołby i nieważne, jak będzie się nazywać, ja zawsze będę wiedział, że dzięki tej osobie powstała ta ważna i fajna rzecz - powiedział Vuković. Wyjaśnił też dlaczego zmienił kapitana. Wrócił do skandalu z pobiciem piłkarzy po meczu z Wisłą Płock i swojej rozmowy z Luquinhasem. - Nie było potrzeby, żeby go o cokolwiek prosić. To bardzo ważna kwestia, która skłoniła mnie do pewnych przemyśleń. Tym bardziej, że mamy odniesienie do zupełnie innego przypadku z klubie i faktycznie wszyscy doceniliśmy, jak Luquinhas się w tym momencie zachował, jaką lojalnością i szacunkiem dla drużyny i klubu się wykazał. Nie trzeba go było prosić, żeby się stawił w klubie. On wrócił z zadowoleniem. Jest dla nas bardzo ważny. Nie możemy zmienić pewnych rzeczy, które się wydarzyły, ale możemy docenić, że jest z nami w takich okolicznościach. Zdaję sobie sprawę, że jest rozchwytywany i że są dla niego oferty z różnych klubów i coś się może zmienić. Będzie nosił opaskę kapitańską, ale nadal mamy innych liderów drużyny i szatni, i oni pozostają. To dwóch Arturów i Mateusz Wieteska - tu się nic nie zmienia. To gest, którym chciałbym dać pewien sygnał, że doceniamy ludzi, kiedy na to zasługują - powiedział Vuković. W czwartek kolejny sparing Ze sparingu, szczególnie z jego wyniku trener był zadowolony. ADAM NAWAŁKA TRENEREM KADRY? PIŁKARZE JUŻ WIEDZĄ. "WYCIEKŁY" TEŻ ZAROBKI - Jeśli chodzi o mecz, wynik nie jest najważniejszy, wolę jednak wygrać niż przegrać. Najważniejsza jest jednak praca, jaką wykonaliśmy na boisku. Sporo chłopaków zagrało pełne 90 minut i o to chodziło przy dużym wysiłku treningowym. Zamykamy pewien rozdział, coś, co chcieliśmy tu zrobić. W jutrzejszym spotkaniu z Riga FC kolejna grupa zaliczy 90 minut lub może nieco krócej. Zaczynamy teraz bezpośrednie przygotowanie do tego, co najważniejsze, czyli meczów ligowych. Powiedziałem drużynie, że to bardzo ważna kwestia, jak reagujemy po zmianie wyniku, niezależnie czy to bramka dla nas, czy dla przeciwnika. Pod tym kątem jestem zadowolony z reakcji drużyny. Mieliśmy swoje sytuacje, przeciwnik także, ale było widać, że reakcja jest lepsza i taka, jakiej oczekujemy. Mecz nie kończy się przecież ani po strzelonej, ani po straconej bramce. Trzeba dalej robić swoje na boisku i tego musimy się od nowa nauczyć - podsumował trener Legii.