To był mecz towarzyski, który na Legii wciąż jest wspominany. Gospodarze wygrali 1:0 po golu Marcina Komorowskiego w 38. min, ale wynik nie był w ogóle ważny. Atmosfera, zaprezentowane oprawy, czy doping podczas tego spotkania, porównywalne są tylko z meczami o najwyższą stawkę w europejskich pucharach. Kibice skorzystali z tego, że mecz nie toczył się pod patronatem PZPN, czy UEFA i zaprezentowali więcej pirotechniki niż na jakimkolwiek innym spotkaniu. To właśnie wtedy też zaprezentowana została jedna z najbardziej znanych opraw na "Żylecie" - napis "Boże chroń fanatyków" z wizerunkiem Jezusa. ADO Den Haag przyjechało na Legię jako siódmy zespół w tabeli Eredivisie. Prowadził go młody trener John van den Brom, obecnie szkoleniowiec Lecha. Żeby było ciekawiej, Legię prowadził wówczas nie kto inny, jak... Maciej Skorża, czyli szkoleniowiec, który w poprzednim sezonie doprowadził Lecha do tytułu mistrza Polski, zastąpiony latem przez Holendra. Van den Brom był pod wrażeniem tego co zobaczył na trybunach nieukończonego jeszcze wówczas stadionu, wypełnionego kompletem 21,5 tys. kibiców, z czego 400 przyjechało z Holandii. Wyjątkowy wieczór - Atmosfera tego spotkania była niesamowita - przyznał po meczu van den Brom. - To był wyjątkowy wieczór, wyjątkowe wydarzenie. Kibice obu klubów są zaprzyjaźnieni i już od wczoraj w Warszawie dało się wyczuć atmosferę piłkarskiego święta. Kibice i piłkarze zagrali dla polskiego kibica - pana Wojtka "Legii". Ten cel był najważniejszy, on przyświecał wszystkim. To dzięki Wojtkowi rozpoczęła się przyjaźń między fanami i było dla mnie ogromną przyjemnością móc pomóc takiej osobie. Sam przebieg meczu miał drugorzędne znaczenie i nie ma sensu się o nim rozwodzić. Ja sam czułem olbrzymią satysfakcję widząc radość na twarzy chorego kibica. W Holandii takich meczów praktycznie nie rozgrywa się. O charytatywne cele grają jedynie zawodnicy, którzy zakończyli swoje kariery - powiedział obecny trener Lecha. Piłkarzom "Bocianów" też się na Legii podobało. - Kiedyś byłem tu na Łazienkowskiej jako w piłkarz Utrechtu, ale teraz to zupełnie inne miejsce - przyznał Pascal Bosschaart, kapitan zespołu. - Stadion jest fantastyczny, a jeszcze przecież nie jest jeszcze gotowy. Kiedyś była cudowna atmosfera, a teraz jest jeszcze fajniejsza. Miło było powrócić do Warszawy i zagrać w tak wyjątkowym wydarzeniu - podsumował. Skorża też był pod wrażeniem tego, co zaprezentowali kibice Legii. - Oprawa i zachowanie kibiców stanowiło o tym, że to spotkanie pozostanie długo w naszej pamięci - zapewniał. Najlepszy sezon od 35 lat Van den Brom przywiózł wówczas do Warszawy zespół, który zajmował siódme miejsce w tabeli Eredivisie po ośmiu rozegranych kolejkach. Miał za sobą sześć spotkań z rzędu bez porażki, co było sporym osiągnięciem dla zespołu, który sezon wcześniej cudem utrzymał się holenderskiej ekstraklasie, po czym zmienił trenera. Na zakończenie rozgrywek Den Haag też było siódme, co było najlepszym wynikiem klubu od 35 lat. Awansowało też do europejskich pucharów. Wszyscy podkreślali, że wielka w tym zasługa 44-letniego wówczas van den Broma, który z "Bocianami" zdobył 24 punkty więcej niż sezon wcześniej. Po sezonie aktualny trener Lecha nominowany był do prestiżowej nagrody imienia Rinusa Michelsa, która jest przyznawana najlepszemu trenerowi sezonu w Holandii. Van den Brom dał się też wciągnąć w Den Haag w kibicowskie klimaty. Po ligowej wygranej z Ajaksem Amsterdam, czyli największą "kosą" fanów ADO, śpiewał razem z nimi obrażające rywali piosenki. Został za to zawieszony przez związek piłkarski KNVB na jeden mecz. Po udanym sezonie van den Brom przeniósł się do Vitesse Arnhem. Zgoda od wczesnych lat 80. Zgoda warszawskiego i haskiego klubu sięga lat 80. W 1983 roku Wojtek “Legia" Wisiński, jeden z najbardziej zaangażowanych fanów Legii Warszawa w tamtym okresie, odpowiedział na list jednego z kibiców Den Haag - Johna van Zwedena, który poszukiwał kontaktu do kibiców Legii Warszawa. Ich znajomość doprowadziła do coraz częstszych wzajemnych wizyt kibiców obu klubów na meczach swoich drużyn. Kiedy w 2002 r. Legia grała w Pucharze UEFA z Utrechtem to wspierały ich setki kibiców z Hagi, którzy wdali się w awanturę z fanami gospodarzy. Dochód z "meczu przyjaźni’ przekazano poruszającemu się już wtedy na wózku, ciężko choremu Wisińskiemu. Zasłużony kibic Legii zmarł w 2019 r.