"Decyzja negatywna. Ciężko nawet komentować. Odwołujemy się do CAS (planujemy jutro) i skupiamy się już tylko na grze w piłkę" - napisał na Twitterze prezes Legii Bogusław Leśnodorski."Na tym etapie futbol niestety nie wygrał.... idziemy do CAS" - skomentował werdykt UEFA główny udziałowiec klubu Dariusz Mioduski. W środę rano Legia - w osobie współwłaściciela i przewodniczącego rady nadzorczej Dariusza Mioduskiego oraz prawników przekonywała Komisję Odwoławczą UEFA w Nyonie, że walkower dla Celticu Glasgow za wystawienie na kilka minut zdyskwalifikowanego za czerwoną kartkę Bartosza Bereszyńskiego, to kara zbyt surowa. Posiedzenie trwało około dwóch godzin. "Wszystko odbyło się bardzo profesjonalnie. Spodziewamy się decyzji dzisiaj wieczorem lub jutro rano..." - napisał na twitterze Mioduski. Wieczorem okazało się, że decyzja zapadnie w czwartek. Dzisiaj od rana trwało nerwowe oczekiwanie na decyzję Komisji Odwoławczej, która nie kwapiła się z podaniem oficjalnej informacji. Jako pierwszy przeciek dostał prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który tuż po godz. 14 napisał na Twitterze po włosku: "Hanno vinto i furbi non chi meritava!" (Wygrali spryciarze, a nie ten, co zasłużył!). Mistrz Polski wczoraj opublikował na swojej stronie internetowej oświadczenie. "Posiedzenie przebiegło w profesjonalnej atmosferze, a przedstawiciele Klubu mieli możliwość zaprezentowania swojego pełnego stanowiska w sprawie. Legia Warszawa dziękuje organom dyscyplinarnym UEFA za szybkie umożliwienie przeprowadzenia procedury odwoławczej" - podkreślono. W miniony piątek za występ nieuprawnionego piłkarza - Bartosza Bereszyńskiego - w rewanżu z Celtikiem UEFA ukarała Legię walkowerem. Pierwsze spotkanie trzeciej rundy kwalifikacji stołeczny zespół wygrał u siebie 4-1, a w rewanżu zwyciężył 2-0, ale okazało się, że w tym spotkaniu nie mógł wystąpić Bereszyński (zawieszony na trzy mecze za czerwoną kartkę jeszcze w poprzednim sezonie). Walkower 3-0 dla Celticu oznaczał, że bilans bramkowy dwumeczu się wyrównał (4-4), jednak Szkoci uzyskali awans dzięki golowi na wyjeździe. Polski zespół wystąpi w ostatniej fazie kwalifikacji Ligi Europejskiej. Władze Legii już w niedzielę poinformowały jednak, że nie zrezygnują z walki o Ligę Mistrzów i zapowiedziały złożenie odwołania. W poniedziałek stołeczny klub otrzymał uzasadnienie decyzji UEFA, dzięki czemu mógł składać apelację. Ponieważ komisja odwoławcza nie zmieniła decyzji, Legia skieruje sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Ale nic już nie zmieni faktu, że legioniści w przyszłym tygodniu nie zagrają o Ligę Mistrzów, tylko o Ligę Europejską. W czwartek czeka ich wyjazdowa batalia w Kazachstanie z FK Aktobe.Współwłaściciel Legii Dariusz Mioduski po werdykcie oświadczył: - Do końca liczyliśmy, że zwycięży duch sportu, rozstrzygnięcie uważamy za rażąco niesprawiedliwe. Niemniej spodziewaliśmy się takiego rozstrzygnięcia i liczyliśmy się z nim. Dlatego też niezwłocznie udamy się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). Zamierzamy skorzystać z pełnej ścieżki odwoławczej, która umożliwi przywrócenie nam wyniku wywalczonego na boisku. Celtic nie po raz pierwszy zyskał na sankcjach nałożonych na rywali przez UEFA. W sezonie 2011/12 awansowali do fazy grupowej Ligi Europejskiej mimo porażki 1-3 w dwumeczu z FC Sion, ponieważ w ekipie ze Szwajcarii wystąpiło pięciu nieuprawnionych zawodników (klub miał zakaz transferów). Choć Sion odwoływał się, nic nie wskórał. Co sądzisz o werdykcie UEFA? Dyskutuj!