"Mógłby grać, ale po co ryzykować. Gdy będzie źle, zawsze można wyłączyć światło" - zażartował na łamach "Życia Warszawy" trener Legii Jan Urban nawiązując do sytuacji z meczu Polska Kazachstan, kiedy to na stadionie Legii zabrakło prądu. - Inaki jest zdrowy, normalnie trenuje, ale nie chcę ryzykować jego występu po kontuzji, której nabawił się w meczu z Lechem w Poznaniu. Mógłbym go wziąć na ławkę rezerwowych, ale jeszcze bym się zdenerwował i wpuścił na boisko. A tak nie będę miał pokusy. Na siłę mógłby wystąpić, ale ja mam ludzi, którzy są w stanie go zastąpić" - tłumaczył szkoleniowiec warszawskiego zespołu. "Obawiam się rozluźnienia. Gramy z Odrą Wodzisław i każdy inny wynik niż nasze zwycięstwo będzie sensacją. Na razie udało nam się uniknąć takich niemiłych niespodzianek, bo do każdego meczu zawodnicy podchodzą w pełni skoncentrowani. Każdego rywala trzeba szanować, bo każdy może nam zabrać punkty. Zespół jest tego świadomy i jak do tej pory - czy to w rozgrywkach o Puchar Polski, czy o Puchar Ekstraklasy - nie było lekceważenia przeciwników. Wszyscy z pełnym zaangażowaniem podchodzą do swoich obowiązków. Jeżeli tak będzie, to powinniśmy ten mecz wygrać, bo - z całym szacunkiem dla Odry - to my mamy lepszą drużynę" - stwierdził Urban. Aleksandar Vuković i Edson mają na koncie po trzy żółte kartki. Ewentualna czwarta w meczu z Odrą spowoduje, że ukarany piłkarz nie wystąpi za tydzień w meczu z Wisłą Kraków. "Nie myślę teraz o Wiśle, tylko o Odrze, bo trzy punkty zdobyte w piątek mają taką samą wartość jak trzy w meczu w Wisłą. Oprócz kartek mogą też zdarzyć się kontuzje. Na kartki, oczywiście, też trzeba zwrócić uwagę, ale w czasie meczu zawodnik nie może o tym myśleć. Są sytuacje, kiedy piłkarz walczy o piłkę i nie jest w stanie przewidzieć, czy sędzia ukarze go za ewentualne przewinienie" - wyznał trener Legii.