Zbigniew Czyż: Jeszcze w ubiegłym roku, gdyby ktoś powiedział, że Legia przegra na własnym stadionie z Radomiakiem 0-3, to pewnie zostałby wyśmiany. W obecnych realiach zwycięstwa beniaminka chyba nie można rozpatrywać w kategorii nawet niespodzianki? Tomasz Wieszczycki: - Można było się spodziewać trudniejszej przeprawy Radomiaka przy Łazienkowskiej bo to, że zespół z Radomia wygra można było zakładać, jednak nie myślałem że w tak łatwy sposób się to wydarzy. Spodziewałem się, że po zwycięstwie z Zagłębiem Lubin i zmianie trenera Legia potrafi się podnieść, skonsolidować i złapać swój rytm. To jednak nie nastąpiło, gospodarze nie mieli sposobu i pomysłu na to jak sforsować dobrze ustawionego Radomiaka, który tylko czekał na swoje szanse i który był przy okazji bardzo skuteczny, potrafiąc je wykorzystać. Mecz z Radomiakiem pokazał, że problemy Legii są głębokie i szerokie jak ocean. - Zgadzam się, na pewno ten mecz pokazał, że Legia nie ma szerokiej kadry nawet na grę w naszej Ekstraklasie. Jeśli chce się grać na kilku frontach, to należy mieć kadrę dobrze zbilansowaną, dobrze zbudowaną, szeroką i z dobrymi piłkarzami. Powinna być rywalizacja o miejsce w składzie. Tego jednak w rundzie jesiennej nie było. Można także szukać winy u trenerów, ale ja zawsze uważam, że największa odpowiedzialność spoczywa na piłkarzach, to jednak oni są wykonawcami. Tomasz Wieszczycki o Legii: Katastrofalna sytuacja Jak pan podsumuje występy Legii w drugim półroczu? - Oczywiście pozytywem była gra w Lidze Europy czego nie było w Legii od wielu lat. Do budżetu klubu trochę milionów euro wpadło i to też jest ważna rzecz. Występy w Europie kompletnie nie współgrały jednak z grą w lidze. Ta zawstydzająca seria porażek jest naprawdę zdumiewająca. Nasza Ekstraklasa, umówmy się, nie jest aż tak wymagająca, aby przegrać 13 z 18 spotkań. Legia kończy rok na miejscu spadkowym i to jest katastrofalna sytuacja. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Co trener Vuković powinien i co może zrobić z zespołem w tak krótkim okresie między jedną a drugą rundą, żeby zaczął grać inaczej, lepiej i skuteczniej ? - Wydaje się mi, że w Legii muszą się pojawić inne priorytety. Pojawia się pytanie jakie, ale ja uważam, że musi nastąpić budowa zespołu już na następny sezon. Trzeba ogrywać młodzież. Zobaczymy jakie nastąpią zmiany, myślę, że duże, bo w tym składzie osobowym, który jest, o sukcesy będzie trudno. Przewietrzenie szatni powinno nastąpić z pewnością, ale powinna też nastąpić perspektywiczna budowa nowej drużyny, czyli coś z czego Legia dotąd zazwyczaj słynęła. Był taki okres, że promowała i sprzedawała wielu młodych piłkarzy zarabiając na nich spore pieniądze. Teraz potencjał sprzedażowy jest bardzo słaby, no może poza poturbowanym Luguinhasem. Dużo pracy przed Legią. Uważam, że to słabe ostatnie półrocze będzie się jej jeszcze długo odbijało, nie tylko przez najbliższe pół roku, ale też na jesieni kolejnego sezonu. Jeśli się zaniedba jedno okienko transferowe, to konsekwencje są poważne. Oczywiście trzeba też walczyć o utrzymanie, ale zakładam scenariusz, że ta sztuka się Legii uda. Z drugiej strony przykład Górnika Łęczna, skazywanego przez niemal wszystkich na pewną degradację, a który potrafił wygrać trzy mecze z rzędu pokazuje, że w naszej Ekstraklasie wszystko jest możliwe. Legia powinna powalczyć także o awans do gry w europejskich pucharach poprzez Puchar Polski. To byłby na pewno jakiś zastrzyk finansowy dla klubu. Legia Warszawa. Tomasz Wieszczycki: Dariusz Mioduski to jest walczak, nie podda się Już podczas meczu z Zagłębiem Lubin kibice w bardzo wulgarnych słowach wyzywali właściciela Legii Dariusza Mioduskiego. Domagają się sprzedaży klubu i odejścia z niego także m.in. dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego. Wczoraj nagonka na prezesa klubu jeszcze tylko się nasiliła. Czy po tak często niecenzuralnych słowach Dariusz Mioduski rzeczywiście może brać pod uwagę sprzedaż Legii? - Jestem ciekawy, jak psychicznie sobie radzi z tą sytuacją. Presja ze strony kibiców i całego otoczenia jest olbrzymia. Ja odbieram to jednak jako kwestię bardziej polityczną. W wielu klubach zdarzają się sytuacje, że zarząd jest wyzywany. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, gdy właściciel jest jednocześnie prezesem zarządu i stoi na czele tego projektu, nie jest kimś kto stoi z boku i odcina kupony oglądając mecze na jachcie. Dariusz Mioduski uczestniczy we współtworzeniu tego wszystkiego, a zatem jest też współodpowiedzialny za to, co się dzieje w klubie. Frustracja kibiców nie może być zaskoczeniem, natomiast forma w jakiej to robią, mam tutaj na myśli bandytów, którzy napadają na autokar z piłkarzami, nie może być przez nikogo pochwalana. Takie odłamy radykalnych kibiców zdarzają się w wielu klubach. W Legii nie przygotowano się na to, że lincz w końcu może nastąpić po serii porażek. Teraz chyba dopiero bardziej przejrzano na oczy, że trzeba bardziej dbać o bezpieczeństwo w klubie. Myślę, że Dariusz Mioduski może komuś oddać Legię w zarządzanie, sprzedaż klubu to nie jest łatwa i prosta sprawa. Takiej wizji Dariusz Mioduski chyba nie ma. To jest walczak i on się tak łatwo nie podda, nie zrezygnuje z bycia właścicielem Legii. Ludzie, którzy działają w sporcie mają gen walki. Myślę, że prezes klubu z Łazienkowskiej będzie chciał za wszelką cenę udowodnić, że on się na piłce dobrze zna i że wyprowadzi klub z trudnej sytuacji oraz, że Legia ponownie będzie się liczyła, na pewno w Polsce, a być może także w Europie, bo myślę, że taki jest właśnie jego cel. Rozmawiał Zbigniew Czyż