Mistrz Polski środowym spotkaniem na Pepsi Arenie rozpoczął udział w europejskich pucharach. I rozpoczął od falstartu, bo tylko zremisował u siebie z mistrzem Irlandii, na dodatek jedyną bramką zdobywając dopiero w doliczonym czasie gry. Wtedy do siatki trafił Miroslav Radović. - Jesteśmy rozczarowani wynikiem i stylem gry, jaki zaprezentowaliśmy. Na pewno potrafimy grać na wyższym poziomie, ale nie umieliśmy tego pokazać. Powinniśmy strzelić więcej goli i nie pozwolić rywalowi na stworzenie tylu okazji. Jednak nie uważam, że moi piłkarze zlekceważyli rywali. Znam swój zespół i na pewno do tego nie doszło. Po prostu zagraliśmy poniżej swojego poziomu, a Irlandczycy wznieśli się na wyżyny możliwości. Nadal jednak mamy szanse na awans i w Irlandii musimy zaprezentować się dużo lepiej, aby wygrać - stwierdził Berg. - Muszę się zastanowić nad przyczynami sytuacji, że lepiej graliśmy w poprzednim tygodniu. To nie jest moja największa porażka z Legią, bo... padł remis. Być może jest to wynik najbardziej rozczarowujący - dodał Norweg. Irlandczycy prowadzili od 38. minuty, kiedy Duszna Kuciaka pokonał Christy Fagan. - Moja drużyna wykorzystała swoje mocne strony. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze i mieliśmy więcej sytuacji na zdobycie bramek. Gdyby padł drugi gol, bylibyśmy w komfortowej sytuacji. W drugiej połowie bardziej skupialiśmy się na obronie - ocenił Liam Buckley, trener St. Patrick's Athletic.- Moi zawodnicy czują się jakby wygrali ten mecz, ale są nieco zawiedzeni wynikiem. Mimo wszystko to dobry prognostyk przed rewanżem w Dublinie. Legia to profesjonalna drużyna i jest jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Dlatego na pewno mecz w przyszłym tygodniu będzie bardzo trudny. Nasi rywale zrobią wszystko, aby go wygrać. Jednak dzięki temu spotkaniu dowiedziałem się więcej o Legii i będę starał się to wykorzystać - dodał. Zobacz zestaw par 2. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów