Choć Legia Warszawa ostatnio pokonała u siebie Real Betis 1:0, kontynuując tradycję jesiennych skalpów na Łazienkowskiej przeciwko mocnym rywalom (jak w 2021 r. z Leicester City oraz przed rokiem z Aston Villą), to jednak w lidze nie idzie jej olśniewająco. Zajmuje szóstą pozycję w tabeli, a strata do prowadzącego Lecha Poznań wynosi dziewięć punktów. Bardzo dobrą postawę pokazuje jednak Ruben Vinagre, wypożyczony latem na jeden sezon z portugalskiego Sportingu. Przychodził z imponującym CV, w którym ma 37 meczów w Premier League, 12 w Serie A czy ćwierćfinał Ligi Europy. - Prezentuje odpowiednią klasę piłkarską, dobry potencjał fizyczny i techniczny, żeby wzmocnić rywalizację w pierwszym składzie. Możliwość jego sprowadzenia jest ważnym przekazem: zawodnik grający w najlepszych ligach europejskich może być również zainteresowany grą w Legii. Jakość klubu, infrastruktura, perspektywa walki o tytuły i występy w europejskich pucharach są ważnymi aspektami dla piłkarzy, a Legia pod tym względem ma wiele do zaproponowania - mówił w lipcu dyrektor sportowy Jacek Zieliński, którego pozycja jest obecnie kwestionowana przez kibiców. Vinagre spełnia oczekiwania. W tej kampanii ma już sześć asyst - trzy w lidze, dwie w eliminacjach Europa League i jedną w Conference League. To właśnie ta ostatnia dała zwycięstwo nad Betisem. Jego dośrodkowanie wykorzystał Steve Kapuadi. Warszawianie są na tyle zadowoleni, że - jak informuje "A Bola" - skorzystają z zapisu w umowie, który pozwala wykupić lewego defensora za 2,5 miliona euro. Ruben Vinagre w Legii na dłużej? Tak twierdzi "A Bola" Dziennikarz Nuno Raposo dodał w swoim artykule, że "Wojskowi" są świadomi rosnącego zainteresowania tym piłkarzem ze strony klubów niemieckich. W teorii może to sugerować wykupienie, a następnie szybką sprzedaż zawodnika ze znacznym zyskiem w kierunku zachodnim, choć zapewne głównym argumentem zarządu jest chęć budowania mocnego zespołu. Zanim Legia skonkretyzowała wypożyczenie, w mediach mówiło się o planach Augsburga wobec 25-latka. Wygląda zatem na to, że padnie rekord Ekstraklasy. Jeszcze żaden polski klub nie wydał tyle na gracza. Pierwsze miejsce w tym zestawieniu zajmuje obecnie Ali Gholizadeh, który w 2023 roku trafił do Lecha Poznań za 1,8 mln euro. Sporting nie otrzyma całości kwoty, bo 50 procent zapewniło sobie już wcześniej angielskie Wolverhampton Wanderers.