Do pierwszego meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa doszło 5 października w Holandii. Gospodarze wygrali 1-0, ale po końcowym gwizdku najmniej mówiło się o wyniku. Na stadionie i tuż przed nim doszło do karczemnej awantury z udziałem piłkarzy i oficjeli wicemistrza Polski. Obszernie na ten temat pisaliśmy TUTAJ. Strona holenderska obawiała się rewanżu, zakładając, że w Polsce może dojść do odwetu. Z tego względu kibicom AZ zalecono, by nie wybierali się do Warszawy. Z kolei piłkarze i działacze zostali objęci nadzwyczajnymi procedurami bezpieczeństwa. Wielki mecz Legii Warszawa, wytrzymali presję. „Wojskowi” zagrają na wiosnę w Europie Na pomeczowej konferencji prasowej mówił o tym trener gości, Pascal Jansen. Okazało się, że przybysze z Eredivisie przebywali w hotelu niczym w twierdzy. Czego bali się Holendrzy w Warszawie? Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa - Mieliśmy narzucone dodatkowe procedury - przyznał Jansen. - Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Szkoda, że z tego powodu widziałem wyłącznie hotel. Żałuję, że nie mogłem zwiedzić miasta. Ale takie były decyzje kierownictwa naszego klubu. Tak po prostu ustalono. To pokłosie wydarzeń w Alkmaar i Birmingham. Przypomnijmy, że w Anglii doszło do brutalnej konfrontacji kibiców Legii z miejscową policją i służbami porządkowymi. W rezultacie aresztowano 46 fanów warszawskiej drużyny. Czterech policjantów zostało rannych. Holendrzy nie przyjmują porażki z Legią. W mediach burza. "Nie byli gorsi" Tymczasem w Polsce ekipy z Alkmaar nie spotkało nic nieprzyjemnego. - Legia przyjęła nas bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć w tym temacie nic złego - powiedział 50-letni szkoleniowiec. Dodał też, że w swoim zespole chętnie widziałby Josue, który w czwartkowy wieczór popisał się dwiema znakomitymi asystami. Legia wygrała spotkanie 2-0 i z drugiego miejsca w grupie awansowała do fazy pucharowej Ligi Konferencji. - Dzisiejszym zwycięstwie ostatecznie udowodniła, że słusznie wywalczyła awans do dalszych gier - oznajmił Pascal.