W środę o 16.30 na Otkrytije Arenie Legia Warszawa rozegra swój pierwszy mecz w fazie grupowej Ligi Europy. Jej rywalem będzie Spartak Moskwa. Dla mistrza Polski punkty, które są do zdobycia na wschodzie, będą niezwykle ważne w końcowym układzie tabeli. Mecz z Legią z trybun obejrzy Stanisław Czerczesow, były szkoleniowiec Legii, który do Moskwy przyleci specjalnie z Austrii. Spartak - Legia w Lidze Europy. Czerczesow na trybunach Czerczesow - zdobywca mistrzostwa i Pucharu Polski w 2016 roku - od kilku lat pozostaje wiernym kibicem Legii. Internet obiegły zdjęcia z okresu jego pracy w reprezentacji Rosji, gdy gwizdek nosił na... smyczy z herbem warszawskiego klubu; w moskiewskim gabinecie Czerczesowa wisiało kilka zdjęć z Warszawy, a w trakcie mistrzostw świata kilkukrotnie pozdrawiał kibiców czy dziennikarzy charakterystyczną "elką" złożoną z palców. Podkreślał również, że do Legii chciałby kiedyś wrócić. Teraz Czerczesow, który opuścił Sborną po nieudanym Euro, pojawi się na trybunach stadionu Spartaka i na żywo obejrzy spotkanie Ligi Europy. Przy okazji meczu ma dojść także do spotkania Rosjanina z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim, który również wybrał się do Moskwy. Spartak - Legia w Lidze Europy. Zaskakująca oferta Od kilku tygodni Czerczesow przebywa w Austrii. W swoim tyrolskim domu w miejscowości Seefeld oczekuje na propozycje, których w ostatnim czasie miał kilka. Jego usługami byli zainteresowani m.in. działacze klubów chińskich czy arabskich. Jak potwierdziliśmy, niedawno trener otrzymał zaskakującą ofertę pracy. Zatrudnić go chce... Spartak. A to dla niego klub szczególny: występował w nim łącznie przez dziesięć lat, przez rok będąc nawet szkoleniowcem słynnej rosyjskiej drużyny. Ostatnio Spartak jednak nie zachwyca. W lidze drużyna zajmuje dopiero dziewiąte miejsce i jest ostro krytykowana przez kibiców i dziennikarzy. To wszystko sprawia, że posada trenera Ruiego Vitorii (który do Spartaka dołączył zaledwie cztery miesiące temu) jest bardzo krucha. Według informacji Interii Czerczesow nie jest jednak zainteresowany ofertą pracy w zespole z Moskwy. Sebastian Staszewski, Interia