Sebastian Staszewski, Interia: Komu kibicował pan w meczu Spartaka z Legią? Stanisław Czerczesow: - I Spartakowi, i Legii. To są moje kluby, z którymi jestem związany. Dlatego każdy wynik dałby mi satysfakcję. Natomiast szczerze mówiąc to obserwowałem mecz z pozycji neutralnej, jako profesjonalny trener. Zwycięstwo Legii jest jednak dla pana niespodzianką? - Dlaczego? Przecież to Liga Europy, grają w niej tylko znakomite drużyny. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że Legia okazała się w tym meczu silniejszą ekipą, ale wygrała, a przecież to w piłce jest najważniejsze. Reakcja trybun po ostatnim gwizdku sędziego była dość wymowna. Kibice byli wściekli, bo Spartak długimi fragmentami prowadził grę. A przegrał. - Nie ma się im co dziwić. Spartak ma pewne problemy w lidze, zresztą tak samo jak Legia. W Moskwie wszyscy liczyli więc na to, że uda się wygrać i wrócić na dobre tory. Kibice chcą przecież, aby ich drużyna wygrywała na każdym froncie. Ale dziś cieszy się Legia. Te trzy punkty, które Polacy dziś zdobyli, sprawiają, że ich szanse na grę w europejskich pucharach na wiosnę wzrosły. Spartak będzie miał natomiast kłopoty... Co było największym problemem Spartaka? Skuteczność? Rosjanie oddali 22 strzały, ale tylko trzy były w światło bramki. - Spartak miał super statystyki, tylko co z tego? Co prawda mieli kilka niezłych sytuacji, gdzie powinni zagrozić bramce Legii, ale niewiele z tego wychodziło. Przez pierwsze 45 minut nie byli gotowi, aby zdobyć gola. Artur Boruc grał dobrze, ale tak naprawdę to nie miał momentów, gdy trzeba było popisać się superinterwencją. Dawał spokój obronie, dyrygował swoimi kolegami, kilka razy dobrze interweniował na przedpolu, ale ciężkiej roboty nie miał. Którego piłkarza Legii chciałby pan wyróżnić? - Jestem nieobiektywny, ale dobrze... Na pewno pochwalę Boruca, który znów zagrał na swoim poziomie. Poza tym wszyscy pozostali piłkarze mocno się starali, walczyli jak mogli. Ciekawym zawodnikiem jest napastnik, Mahir Emreli. Niezły był też Filip Mladenović. Spartak Moskwa - Legia Warszawa 0-1. Kogo wyróżnić? Przed meczem spotkał się pan z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim...- A także z kilkoma piłkarzami i pracownikami klubu. Powspominaliśmy, porozmawialiśmy... To było miłe towarzyskie spotkanie. Fajnie było wrócić do starych czasów.Przyjedzie pan do Warszawy na rewanż?- Prezes Mioduski mnie zaprosił. Nie wiem, gdzie będę za kilka tygodni i jaka będzie moja sytuacja. Ale na pewno przyjadę, bo Legia to mój klub. Niekoniecznie jednak na mecz ze Spartakiem? Może na Napoli albo Leicester? Zobaczymy.Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia