W ostatnim czasie głośno jest o zmianach warunkach porozumienia Polskiej Organizacji Turystycznej z Ministerstwem Sportu w sprawie dotacji dla klubów sportowych. Z tych piłkarskich dofinansowuje się od teraz tylko docierające do fazy grupowej europejskich pucharów. W tym sezonie ten warunek spełniają Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa, które zagrają w Lidze Konferencji. Stołeczny klub prawdopodobnie nie otrzyma jednak ani złotówki, a to dlatego, że nie spełnia innego z nowych warunków, który został wprowadzony, mianowicie braku kary dyscyplinarnej ze strony podmiotu organizującego którekolwiek z rozgrywek na przestrzeni poprzednich sześciu miesięcy. Niektórzy interpretują to jako złośliwy cios Sławomira Nitrasa w Legię. W sierpniu była ukarana przez UEFĘ za niedrożne ciągi komunikacyjne w meczu z Broendy, a w marcu za wywieszenie "antyuefowskiego" transparentu podczas spotkania z Molde. Minister w środowy wieczór był gościem programu "Pytanie dnia" na antenie TVP Info i odniósł się do całej sytuacji. Jego słowa już rozgrzewają internautów. Sławomir Nitras: "Ja się kibiców Legii Warszawa nie boję" - To są pieniądze, które są na promocję Polski za granicą. Polska Organizacja Turystyczna nie ma obowiązku finansowania klubów sportowych. Polska Organizacja Turystyczna ma promować Polskę jako kraj, jako destynację turystyczną, za granicą. Ma dbać o wizerunek Polski. Przestrzegałem Legię już rok temu. Kiedy musiałem przyjąć sprawozdanie za poprzedni rok, były te słynne bijatyki z policją najpierw w Holandii, później w Wielkiej Brytanii, gdzie kibice prowadzili regularne wojny z policją - rozpoczął. Wspomniał także o zachowaniu trenera Goncalo Feio, który po meczu z Broendby pokazał w stronę sektora duńskich kibiców środkowy palec. - To było wydarzeniem, które odbiło się najszerszym echem, jeśli chodzi o udział Legii w europejskich pucharach w tym sezonie. Pokazał wulgarne, obsceniczne gesty. Pisały o tym gazety na całym świecie. Czy to stawia Polskę w dobrym świetle? Czy to promuje Polskę? To są pieniądze na promocję, budowę dobrego wizerunku Polski za granicą - kontynuował. Zaznaczył, że ma nadzieję, że taka decyzja wpłynie na klub, by naprawić "zły wizerunek". Zwieńczył swoją wypowiedź stwierdzeniem, że w takiej sytuacji również każdy inny polski zespół nie zobaczyłby dodatkowych funduszy. - Gdyby Wisła Kraków weszła do grupowych rozgrywek, ze względu na takie awantury też nie dostałaby pieniędzy - można było usłyszeć.