Legia Warszawa z łatwością pokonała Omonię Nikozja 3-0 na wyjeździe czym ucieszyła chyba wszystkich polskich kibiców. To niecodzienna sytuacja, bo Legia wzbudza skrajne emocje - albo się ja kocha albo wprost przeciwnie. Wczorajszy wieczór był jednak wyjątkowy, bo też wyjątkowo paskudna była oprawa miejscowych fanów. Otóż wywiesili oni płótno z napisem - "17.01.1945 - Red Army Liberated Warsaw". Po reakcjach fanów wszystkich polskich klubów piłkarskich w social mediach widać, że było to jak splunięcie w twarz. Technicznie jest to prawda, Armia Czerwona faktycznie wyzwoliła polską stolicę od niemieckiej okupacji, ale nie można tego wyjmować z kontekstu - brutalnych represji sowieckich wobec milionów Polaków w latach 1939-1941 czy hekatomby Powstania Warszawskiego spowodowanej również wstrzymaniem ofensywy wojsk sowieckiej na linii Wisły, jest pustą i absolutnie bezwartościową i obraźliwą dla wszystkich ofiar tych wydarzeń manipulacją historyczną. Seweryn Dmowski jest doktorem politologii, adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim, wieloletnim badaczem środowiska piłkarskich fanatyków, a prywatnie kibicem Legii Warszawa. Dmowski był na wczorajszym meczu na Cyprze i zgodził się chłodnym okiem, jak na naukowca przystało, bez emocji ocenić wczorajsze wydarzenia. - Jako badacz futbolu wielokrotnie argumentowałem, że postulat "apolityczności sportu" jest w praktyce niemożliwy do realizacji. Piłka nożna jest elementem otaczającej nas rzeczywistości, masową rozrywką, ale jednocześnie przestrzenią ekspresji tożsamości kibiców o charakterze politycznym czy kulturowym. Dlatego od lat uśmiechem politowania kwituję wyrazy świętego oburzenia spowodowane faktem, że kibice którejkolwiek z drużyny postanowili na stadionie wypowiedzieć się w jakiejś sprawie, która nie jest bezpośrednio związana z piłką nożną - przyznaje Dmowski. Skandaliczna oprawa na meczu Legii Warszawa Skandaliczna, z naszego punktu widzenia, oprawa kibiców Omonii Dmowskiego nie zaskakuje. Cypryjscy kibice od lat są znani ze skrajnie lewicowych poglądów. Jeśli dodamy tradycyjnie prorosyjskie poglądy mieszkańców Wyspy Afrodyty i sporą diasporę rosyjską, która tam przebywa zaskoczenie jeszcze maleje. - Ta oprawa to miks historycznej ignorancji oraz manipulacyjnej prorosyjskiej dezinformacji. Kibice Omonii, nie pierwszy raz wykazują się skrajną głupotą i brakiem elementarnej wiedzy historycznej. W 2015 roku gdy na Cyprze grała Jagiellonia Białystok wywiesili oni transparent "Nasi dziadkowie ścigali was aż do Berlina". Dziadkowie Cypryjczyków? Oczywiście chodziło o przodków ideowych, czyli Sowietów, co było nieudolną próbą wpisania tej oprawy w szerszy kontekst walki komunizmu z "faszyzmem". Z faktami nie miało to nic wspólnego, ale gdy za politykę historyczną biorą się silnie zideologizowani ignoranci, to tym gorzej dla faktów. Tym razem zbiorczy wysiłek intelektualny kibiców Omonii zmaterializował się w postaci teoretycznie oprawy, głoszącej światu, że 17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona "wyzwoliła" Warszawę - ubolewa dr Dmowski. Zobaczymy co teraz postanowi piłkarska centrala? UEFA wielokrotnie karała polskie kluby za patriotyczne oprawy, czy tym razem postąpi podobnie? Seweryn Dmowski ma uzasadnione wątpliwości. - Ta oprawa wprost wpisuje się w politykę rosyjskiej dezinformacji i jest wyjątkowo bezczelną próbą reinterpretacji wydarzeń II wojny światowej. W tej wizji przeszłości nie ma paktu Ribbentrop-Mołotow, nie ma współpracy niemieckich nazistów i sowieckich komunistów w latach 1939-1941 - jest tylko bohaterska Armia Czerwona gromiąca "faszystów" (czyli każdego, kogo aktualnie sowieckie politbiuro za faszystów uważało). Taka narracja historyczna jest całkowicie zgodna z ideowym uzasadnieniem rosyjskiej "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie, czyli po prostu zwykłej agresji militarnej ubranej w szaty rzekomej "walki z faszyzmem". - Pełni obrazu uzupełniają wiszące na trybunach portrety Che Guevary oraz flagi z sierpem i młotem, co w mojej opinii jest już finalnym stadium pogardy okazanym milionom ofiar komunizmu na całym świecie oraz dowodem na skrajną hipokryzję UEFA i jej polityczną ślepotę na jedno oko - pesymistycznie kończy dr Seweryn Dmowski z Uniwersytetu Warszawskiego.