Bramka wywołała dużo kontrowersji. W powtórkach telewizyjnych wyraźnie widać, że przed strzeleniem gola Radović odepchnął biegnącego przed nim obrońcę Lecha Marcina Kamińskiego, dzięki czemu zawodnik Legii znalazł się w dogodnej sytuacji i bez przeszkód doszedł do piłki. Jednak sędzia Gil nie dopatrzył się przewinienia i uznał gola. - Przy golu Radovicia był faul, Marcin Kamiński został popchnięty. Widziałem powtórki, rozmawiałem też z zawodnikiem, który jasno przyznał, że był faulowany - wściekał się trener gości Mariusz Rumak. Jak udało się nam dowiedzieć, po spotkaniu sędzia podszedł do kapitana gości Huberta Wołąkiewicza i przeprosił zespół Lecha za błąd, który popełnił. - Był kontakt, ale wydaje mi się, że walczyliśmy o piłkę i nie doszło do przekroczenia przepisów - powiedział w odniesieniu do całej sytuacji Radović. Z powodu tego gola ze złości kipiał Rumak. Wkurzony był też Mateusz Możdzeń, który nie mógł się nadziwić, jak to możliwe, że tak doświadczony arbiter popełnia prosty błąd. Radović nie zgadza się z tym, że sędzia wypaczył wynik meczu. - Tak to już jest, że ten kto przegrywa, narzeka i szuka wytłumaczeń - powiedział uśmiechnięty Serb. Radović twierdzi, że mistrzowie Polski niepotrzebnie oddali inicjatywę rywalom. - To było bez sensu, bo oni mieli za dużo miejsca, żeby rozgrywać piłkę i w efekcie stworzyli sobie kilka sytuacji. Na szczęście ich nie wykorzystali. Nie zmienia to jednak faktu, że nie gramy tak jak powinniśmy i musimy jeszcze sporo pracować - tłumaczył. Dzięki wygranej Legia zwiększyła swoją przewagę nad Lechem do 10 punktów. - Mamy duży komfort psychiczny.. Przewaga jest spora, ale przed nami jeszcze trochę meczów. Nie ma się co jednak oszukiwać, jesteśmy głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa. Do tego długo nie wygraliśmy na Legii, dziś się udało i to jeszcze w meczu z wiceliderem, więc radość jest podwójna - zakończył Radović. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>