19-letni pomocnik w poprzednim roku miał skromny wkład w tytuł legionistów - wystąpił w dziesięciu spotkaniach, zwykle grał w końcówkach. W zakończonych wczoraj rozgrywkach było już jednak inaczej - Szymański wystąpił w 21 spotkaniach, zdobył cztery bramki, miał asysty. Górnikowi Zabrze strzelił pięknego gola z rzutu wolnego, w meczu z Lechem zanotował asystę przy trafieniu Michała Kucharczyka. - To moje drugie mistrzostwo, ale przy pierwszym mogę powiedzieć, że nie byłem jeszcze częścią drużyny. Teraz miałem większy wpływ, zagrałem więcej minut, trochę się do tego przyczyniłem. Jestem zadowolony z siebie i z tego, że obroniliśmy tytuł, mamy dublet - mówił zawodnik Legii. W wyścigu ślimaków, bo tak można określić tegoroczny sezon Ekstraklasy, Legia prezentowała najwięcej piłkarskiej jakości w samej końcówce. W dużej mierze dzięki szybkiemu Szymańskiemu. - Nie mieliśmy jakiegoś bardzo udanego sezonu, ale w końcówce byliśmy już dobrze przygotowani, najlepsi ze wszystkich. Lecha i Jagiellonia walczyły o mistrza, ale to my punktowaliśmy. Trzeba oddać to, że byliśmy najlepszą drużyną - mówi gracz Legii, który nie odczuwał wielkiej presji w ostatnich spotkaniach, choć to na niego zwrócone były oczy kibiców. - Jakaś tam może presja jest, w każdym spotkaniu, ale miałem tak doświadczonych zawodników obok siebie, że nie mogłem się bać. Musiałem im dorównać, brać grę na siebie. Myślę, że jako cała drużyna cieszymy się z udanej końcówki - twierdzi Szymański, dla którego klub z Warszawy jest w tym momencie odpowiednim miejscem. - Legia zaufała mi na wiosnę i można powiedzieć, że po części jej się odwdzięczyłem. Jeszcze jednak daleko by się odwdzięczyć w całości - stwierdził zawodnik, który jest wśród 32 zawodników powołanych przez Adama Nawałkę do szerokiego składu reprezentacji Polski na mundial w Rosji. Jeśli tak się stanie, wakacje Szymańskiego będą w tym roku bardzo krótkie. - Nawet jak ich nie będę miał, to i tak będzie miło - śmieje się 19-latek. Andrzej Grupa