Polskie kluby jak na razie nie przynoszą wstydu w eliminacjach do europejskich pucharów. W grze o Champions League wciąż jest Jagiellonia Białystok. O Ligę Konferencji z dobrym skutkiem pojedynkuje się również Legia Warszawa. Brązowi medaliści ostatniego sezonu PKO BP Ekstraklasy na "dzień dobry" trafili na bardzo łatwego rywala, ponieważ zmierzyli się z Caernarfon Town F.C. Już w spotkaniu przy ulicy Łazienkowskiej podopieczni Goncalo Feio urządzili sobie prawdziwy popis strzelecki. Przyjezdni nie mieli żadnych szans i do ojczyzny wrócili z sześcioma bramkami na minusie. Walijczykom smutno było nie tylko z powodu porażki. Niestety pustkami świeciły trybuny. To efekt kary od UEFA za zachowanie kibiców z poprzedniej kampanii. "Prawdopodobnie największy mecz w historii Caernarfon rozegrano za zamkniętymi drzwiami po tym, jak UEFA nałożyła sankcje na polski klub za kłopoty z kibicami. Decyzję menedżer Richard Davies uznał za "niesprawiedliwą" wobec walijskich kibiców" - pisali dziennikarze z Wysp. Kibice Legii oglądali mecz pomimo zakazu UEFA Fani pojawili się już w pojedynku rewanżowym. Dla lokalnej społeczności przyjazd takiego zespołu jak Legia był dosyć sporym wydarzeniem, dlatego kibice tłumnie zameldowali się na kameralnym obiekcie. Zakaz wstępu mieli jednak warszawianie, znów z uwagi na wspomniany zakaz od Unii Europejskich Związków Piłkarskich. Jakież więc musiało być zaskoczenie, gdy po kilkudziesięciu minutach gry realizator transmisji telewizyjnej pokazał sporą grupę sympatyków "Wojskowych". Krótkie wideo od razu opublikowało konto Polsatu Sport w serwisie X. Pod wrażeniem byli też komentatorzy. "Ciekawa historia. Te domki, które widzą państwo po lewej stronie, ten jeden budynek z takimi dużymi oknami, to są apartamenty do wynajęcia, chociażby na wakacje" - usłyszeli osoby oglądające czwartkową potyczkę Legii. Kolejny pogrom stał się faktem. Legia gra dalej o LKE Aktualni brązowi medaliści mistrzostw Polski odwdzięczyli się swoim fanom za doping, ponieważ bez większych problemów wygrali na terenie rywala 5:0, a w całym dwumeczu aż 11:0. Więcej TUTAJ.