Legia Warszawa ma za sobą dwa wygrane dwumecze w eliminacjach Ligi Konferencji. Najpierw "Wojskowi" przejechali się po walijskim Caernarfon, który ograli 11:0. Później przyszedł czas na nieco trudniejsze wyzwanie - duńskie Broendby. Tutaj tak łatwo nie było, ale CWKS awansował, pokonując rywala 4:3. Hit transferowy stał się faktem. Z Manchesteru United prosto do Legii Warszawa W czwartek podopieczni Goncalo Feio zamierzali postawić jeden z dwóch ostatnich kroków w kierunku upragnionej fazy grupowej Ligi Konferencji. Przy Łazienkowskiej podejmowali FC Drita z Kosowa. Warszawianie byli faworytami tej potyczki, ale musieli jeszcze udowodnić to na murawie. Legia - Drita. Gospodarze w natarciu, goście w obronie Kompletu na trybunach w czwartkowy wieczór nie było, ale pomimo tego atmosfera bez wątpienia pomagała gospodarzom. Doping zaczął się, zanim piłkarze wybiegli na boisko. Później kibice dawali z siebie wszystko, przez cały czas głośno wspierając swoich. Zawodnicy w białych koszulkach zrobili to, czego fani od nich oczekiwali - odważnie ruszyli na przeciwnika. Gra toczyła się głównie na połowie gości, a Legia wyraźnie dominowała. Nie miała jednak pomysłu na to, jak sforsować defensywne zasieki Kosowian. Ci stali w niskiej obronie i całkiem dobrze się przesuwali. Gospodarze musieli być cierpliwi i wyczekiwać na błąd rywala. PZPN wydał komunikat ws. Tomasz M i Bartosza F. To już oficjalne Ten nadszedł w 28. minucie. Migouel Alfarela urwał się obrońcom przyjezdnych i mknął w kierunku bramki. Sytuację chciał ratować Hasan Gomda, który powalił Francuza na murawę. Sędzia początkowo pokazał Ghańczykowi żółtą kartkę, ale po analizie VAR zmieniał ją na czerwoną. Legia miała więc przed sobą ponad godzinę gry w przewadze. Legia Warszawa bliżej fazy grupowej Ligi Konferencji Drugą połowę Legia rozpoczęła w takim samym zestawieniu personalnym - i z takim samym nastawieniem. Warszawianie wyraźnie dążyli do zdobycia bramki, która w końcu przełamałby impas. W 53. minucie brakowało już tylko centymetrów - Luquinhas oddał celny strzał, ale piłkę z linii wybił Juan Mesa. Co się odwlecze, to nie uciecze - mogli pomyśleć chwilę później kibice Legii. W 56. minucie składną akcję wykończył uderzeniem głową Blaz Kramer. Słoweniec dał prowadzenie swojej drużynie, wyraźnie uspokajając kibiców, kolegów i sztab trenerski. Ogromna przewaga w końcu znalazła potwierdzenie. Jens Gustafsson już z nowym klubem. Powalczy z Cristiano Ronaldo Otwarcie wyniku sprawiło, że "Wojskowym" grało się łatwiej. Efekt? Kolejne trafienie. W 83. minucie na 2:0 podwyższył rezerwowy Marc Gual. Legia rozochociła się i miała jeszcze kilka okazji. Więcej goli ostatecznie jednak nie padło. Przed wyjazdowym rewanżem drużyna Feio ma dwie bramki przewagi i jest już o krok od fazy grupowej Ligi Konferencji. Ze stadionu Legii Warszawa Jakub Żelepień, Interia