Zbigniew Czyż, Interia: Mecz mistrza Polski Legii Warszawa z wicemistrzem Rakowem Częstochowa spełnił pana oczekiwania? Robert Podoliński, ekspert TVP Sport: - Tak, to był fajny, ciekawy i otwarty mecz, no może za wyjątkiem pierwszych piętnastu minut. Dobrze się to spotkanie oglądało. Kolejna porażka Legii nie jest dla pana pewnym zaskoczeniem? - Zaskoczeniem może nie, natomiast zaskoczeniem była pasywność Legii i to z jaką łatwością Raków rozstrzygnął ten mecz, zdobywając bramki na 2-1 i 3-1. Dla mnie to było spotkanie dwóch zespołów, po których spodziewaliśmy się dobrej piłki i taką dostaliśmy. W Legii zabrakło Luguinhasa, kreowanie gry ofensywnej spoczywało na Josue, który jednak grał bliżej stoperów. Musiał szukać długich podań do napastników. Luguinhas byłby tym, który mógłby dać Legii coś więcej w ofensywie. Ivi Lopes z Rakowa był tym, kogo właśnie zabrakło gospodarzom. Po tym meczu sytuacja Legii w tabeli nie wygląda ciekawie. Na siedem meczów "Wojskowi" przegrali aż cztery. - Tak, ale pamiętajmy o tych spotkaniach na początku sezonu, trener Michniewicz miał wtedy wąską kadrę złożoną właściwie z dwunastu piłkarzy. Teraz doszło kilku nowych i trochę potrwa zanim wszystko zacznie funkcjonować jak należy. Nie uważa pan, że limit błędów Legii w lidze powoli się wyczerpuje? - Absolutnie tak. Trener Michniewicz mówi, jakie są cele Legii na ten sezon i zdziwiłbym się, gdyby Legia nie grała w tym sezonie o mistrzostwo. Ale spokojnie. Legia naprawdę bardzo dobrze prezentuje się w pucharach, tam pokonała do tej pory uznane firmy. Uważam, że grając 12-13 piłkarzami Legia zaszła bardzo daleko, a zwycięstwo ze Spartakiem w Moskwie było tylko potwierdzeniem dobrej pracy trenera. Trzeba liczyć na to, że Czesław Michniewicz będzie potrafił wyjść z tych opałów w Ekstraklasie. Widzi pan obecnie jakiś pomysł w grze Legii? - Legia jest dla mnie obecnie najbardziej elastycznym zespołem w lidze, korzystającym z wielu ustawień. Trener Michniewicz pokazał się jako szkoleniowiec, który potrafi dostosować się zarówno do gry rywala, jak i potrafi wykorzystać argumenty swojej drużyny. Widzę pomysł na grę, wykonawców taktyki jest coraz więcej, jak chociażby Muci, który gra coraz odważniej. Josue wraca do dobrej dyspozycji, Legia jest na pewno jakaś, jest wyrazista. Może jeszcze nie wygrywa na własnym podwórku, ale przyjdzie na to czas. Na miejscu kibiców Legii byłby pan spokojny, że uda się obronić tytuł? - To jest Warszawa, to jest Legia. Tutaj, jeśli nie wygrywasz, to zawsze jesteś podejrzany. Ja jednak myślę, że kibice Legii nie są w ciemię bici i rozumieją, na ilu frontach ten zespół gra, jaką sytuację kadrową jeszcze niedawno temu miał trener Michniewicz. Kibice w Warszawie są bardzo wymagający, ale także bardzo dobrze rozumieją futbol. Przed meczem w Lidze Europy z Leicester City jest pan optymistą, że Legii uda się przynajmniej zremisować? - Gdyby udało się wygrać, rozpatrywałbym to w kategoriach niesamowitego sukcesu. Remis będzie dla mnie wielkim zwycięstwem. Po tych już dziewięciu kolejkach w Ekstraklasie, jak postrzega pan w niej układ sił? - Liga jest coraz ciekawsza. Jest Śląsk Wrocław, jest Pogoń Szczecin o której mówi się, że po transferach których dokonała może aspirować do roli zespołu, który będzie się bił o medal. Jest Raków Częstochowa, który wyrasta na bardzo poważnego faworyta. Czasy, gdy lekceważyło się Raków były pięć , sześć lat temu. Teraz ten klub i Marek Papszun robią ogromny postęp. Pozyskanie Waleriana Gvilii świadczy o tym, że to jest poważny zespół. Jest pięć, sześć drużyn, które powalczą o najwyższe cele. Mam wrażenie, że będzie nieco inaczej niż w poprzednim sezonie, kiedy nie było komu gonić Legii. Lech Poznań pokazał, że stworzył bardzo silną drużynę. Z Robertem Podolińskim rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż