Przed tym meczem pisałem, że Legia wcale faworytem tej konfrontacji nie będzie i tak się stało. Ale znawcą piłki nie trzeba być aż tak wielkim, aby dostrzec, że od kilku tygodni nie jest to już ta Legia, którą obserwowaliśmy po przerwie zimowej lub po przerwie związanej z pandemią. I trudno mieć tutaj chyba jakieś wielkie pretensje do trenera Aleksandara Vukovicia. Na wysoką porażkę z Cracovią złożyło się wiele czynników. Niewątpliwie duży wpływ na obecną grę Legii mają liczne kontuzje. Legia z pewnością nie zapomniała z dnia na dzień jak się gra w piłkę. A że potrafi grać dobrze i ładnie dla oka, to już wiemy. Żeby całkiem nie bronić jednak serbskiego szkoleniowca trzeba też zauważyć fakt, że od spotkania ze Śląskiem coraz bardziej widoczny jest problem fizyczny w drużynie. Wyraźnie brakuje siły i mocy. O ile tuż po przerwie związanej z koronawirusem zewsząd płynęły zachwyty nad pracą trenera od przygotowania fizycznego Łukasza Bortnika, o tyle teraz pojawia się sporo wątpliwości, jak naprawdę ta praca została wykonana. Trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego akurat w Legii jest tak wiele kontuzji. A może rację ma były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel? W rozmowie z nami stwierdził, że jeśli te kontuzje są, to piłkarze nie do końca profesjonalnie trenowali w domu podczas trzymiesięcznej przerwy. Dlaczego Robert Lewandowski nie doznał kontuzji? Niespodzianki w Krakowie nie było, bo w składzie Legii zabrakło aż sześciu zawodników, którzy na początku czerwca wychodzili na boisko w podstawowym składzie. Nie ma już bramkarza Radosława Majeckiego. Jest Wojciech Muzyk. Owszem, młody, zdolny, będzie grał lepiej. Ale obawiam się, że to jeszcze nie ten czas, żeby udźwignął, czasami pewnie dużą, presję towarzyszącą tak młodemu bramkarzowi, zwłaszcza w pucharach. Na prawej stronie obrony z powodu poważnej kontuzji zabrakło najlepszego zawodnika Legii w ostatnim czasie Marko Veszovicia. Przesunięty na tę stronę Michał Karbownik też już tak nie błyszczy jak jeszcze całkiem niedawno temu. Niestety, umiejętności na grę w Barcelonie, czy Realu Madryt, jak wielu by tego chciało, też chyba jakby za mało. Dlatego też przy słabszej dyspozycji zespołu nie potrafi dać jej tyle, ile by oczekiwano. Zastępujący Michała Karbownika na lewej obronie Luis Rocha potwierdza, że jest przeciętnym piłkarzem. Wchodzący na zmianę Paweł Stolarski, któremu dwie minuty po zmianie Mateusz Wdowiak uciekł niczym pendolino przy drugiej bramce, już od jakiegoś czasu się nie rozwija. Na środku obrony zabrakło pauzującego za czerwoną kartkę Igora Lewczuka. W pomocy Legia nie mogła liczyć na solidnego Domagoja Antolicia. Jeśli dodać do tego brak w podstawowym składzie słabiej dysponowanego ostatnio Pawła Wszołka, potrafiącego dać pewną jakość Arvydasa Novikovasa, kontuzjowanego Jose Kante, czy również nie najlepiej się prezentującego Andre Martinsa, to rysuje się nam pełen obraz obecnej Legii. Było w niej zbyt wiele poważnych ubytków, by we wtorek przeciwstawić się wracającej na dobre tory Cracovii. Nie ma się co pastwić nad Thomasem Pekhartem. Coraz bardziej widoczny jest brak klasowego napastnika. W przerwie letniej dobrze byłoby też pozyskać typowego playmakera. - Próbowaliśmy, ale nie było za wiele zawodników, poza Luquinhasem, którzy w ofensywie mogliby stworzyć coś dobrego. W sobotę czeka nas ponownie mecz z Cracovią i będziemy się chcieli zrewanżować - powiedział po meczu trener Legii Aleksandar Vuković. W sobotę Legia będzie chciała odzyskać twarz, ale obawiam się, że będzie to trudne do zrobienia. Formy nie da się odbudować w trzy dni. Poważnych kontuzji też zaleczyć się nie da ot tak.