Po odejściu Tomasa Pekharta, a także Rafaela Lopesa i Szymona Włodarczyka, Legia została tylko z młodym Maciejem Rosołkiem i Blażem Kramerem, o którym dyrektor sportowy Jacek Zieliński powiedział niedawno, że "to nie jest raczej zawodnik, który zdobędzie dla nas 20 bramek". Na dodatek Słoweniec leczy teraz kontuzję i w meczu z Koroną na ławce Legii nie było zmiennika dla Rosołka. Prijović, który podczas swojej kariery dla klubów ze Szwajcarii, Anglii, Norwegii, Szwecji, Turcji, Polski, Grecji, Australii i Arabii Saudyjskiej, strzelił łącznie 164 gole, powinien być gwarantem przynajmniej kilkunastu goli w sezonie. Serb nie ukrywa, że chętnie wróci do Warszawy. Czuł się tu bardzo dobrze, był lubiany przez kibiców i zadebiutował w Champions League. Zależy mu na grze w Europie, bo walczy o wyjazd na mistrzostwa świata do Kataru. Taka przynajmniej jest oficjalna wersja. Słychać bowiem także inną, że Prijović jest skonfliktowany z władzami klubu z przedmieść Melbourne i dlatego Western United nie tylko chce go wypożyczyć na rok, ale nawet dołożyć się do pensji. Oferta wypożyczenia piłkarza, który trzy lata temu przechodził z PAOK Saloniki do Al-Ittihad za 10 mln euro, leży już ponoć na biurku Zielińskiego. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Znokautował byłego reprezentanta Serbii w belgradzkiej knajpie 2 lipca o Prijovicu przypomnieli sobie serbscy kibice. Uczestnik mistrzostw świata w Rosji, który dla swojej kadry zagrał 13 meczach i strzelił dwa gole, spędzał wakacje w Belgradzie. Jak donosił "Kurir" w jednym z lokali w serbskiej stolicy doszło do bójki. Prijović miał głośno wyrażać pretensje wobec byłego reprezentanta 37-letniego Duško Tošicia, a potem go znokautować. Obaj spędzali czas w towarzystwie swoich znajomych. Tošić miał obrazić byłego legionistę i wtedy doszło do rękoczynów. Prijović uderzył Tošicia trzy lub cztery razy w głowę. Ten drugi bronił się, ale w pewnym momencie znokautowany wylądował na parkiecie. Panowie zostali w końcu rozdzieleni, a Tošić opuścił lokal. "Kurir" podaje, że całą sytuację zapoczątkował prawdopodobnie SMS wysłany przez Prijovicia do Tošicia jakiś czas temu, w którym ten pierwszy niejako zapowiedział to, co się stało. 32-latek miał pretensje do starszego kolegi o pewne sprawy transferowe, bo 37-latek próbuje obecnie swoich sił jako agent piłkarski.Tošić były znany piłkarz m.in Sochaux, Werderu Brema, Gençlerbirliği, Beşiktaşu i Guangzhou R&F. Mecz z Koroną pokazał, że Legia potrzebuje takiego piłkarza Prijović zaprzeczył na Instagramie, że doszło do incydentu. Zdaniem napastnika, cała historia jest medialnym kłamstwem.Po "jatce" jaką zgotowali Legii na inaugurację agresywni piłkarze z Kielc, widać wyraźnie, że takiego silnego i walecznego napastnika, bardzo w Warszawie brakuje. "Prijo" w niej dobrze wspominany. I nic w tym dziwnego, bo przecież w czasie poprzedniego pobytu w Legii zagrał w 72 meczach, zdobył 24 bramki, mistrzostwo Polski w 2016 i 2017 roku oraz Puchar Polski w 2015 i 2016.