Legia Warszawa ma kłopoty już od jesieni i właśnie pod koniec roku, 12 grudnia doszło do napadu na zawodników warszawskiego klubu wracających z przegranego meczu z Wisłą Płock. Bandyci wdarli się do klubowego autokaru i mieli pobić zawodników. Jak podawał w swym oświadczeniu sam warszawski klub: "doszło do chwilowego zatrzymania pojazdu, a następnie wejścia kilku osób do autokaru i przejawów agresji wobec piłkarzy. W wyniku interwencji policji grupa została niezwłocznie rozgoniona." Teraz okazuje się, że nie ma pokrzywdzonych w wyniku tych "przejawów agresji". Policja w Warszawie zamknęła sprawę. Jak podał red. Szymon Kępka z TOK FM, policja twierdzi, że w sprawie przesłuchano świadków. Wśród tych osób wszyscy wskazali, że nie czują się pokrzywdzonymi. Na tym czynności zakończono. Legia Warszawa. Piłkarze odeszli z klubu Zaraz po zajściu wskazywano, że zawodnikami, którzy mieli ucierpieć w wyniku agresji bandytów byli m.in., Mahir Emreli i Luquinhas. Emreliego zresztą od razu doradzano w Azerbejdżanie, by jak najszybciej zmienił klub i znalazł się jak najdalej od patologii. Od lutego Mahir Emreli jest już zawodnikiem Dinama Zagrzeb. Z kolei Luquinhas przeniósł się do New York Red Bulls. Po tamtym napadzie Legia przegrała jeszcze dwa mecze, w tym u siebie z bezpośrednią konkurentką w walce o utrzymanie w Ekstraklasie, Wartą Poznań. W ostatniej kolejce tylko zremisowała 0-0 z Termalicą Nieciecza. Nadal znajduje się w strefie spadku. Do tej pory tylko dwukrotnie zdarzyło się, by urzędujący mistrz Polski został zdegradowany - w 1955 roku w sposób sportowy spadła Polonia Bytom, a w 2008 roku karnie zdegradowano Zagłębie Lubin za udział w aferze korupcyjnej.