Niedzielny mecz Pogoń - Legia zakończył się wygraną szczecinian 3-1. Dzięki temu Pogoń Szczecin nadal liczy się w walce o mistrzostwo Polski. Co ciekawe w niedzielnym meczu Pogoń od 53. minuty, przy wyniku 1-1, grała w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę po interwencji VAR obejrzał Benedikt Zech. Mimo to gospodarze dwukrotnie trafili piłką do siatki Legii i dzięki temu zwyciężyli. Sytuacja z czerwoną kartką dla Zecha wzbudziła spore kontrowersje, choć przyznać trzeba, że jego faul był ewidentny. Niestety Szymon Marciniak początkowo z boiska źle ocenił to zajście i ukarał zawodnika Pogoni zaledwie żółtą kartką. Na szczęście czujni okazali się być sędziowie VAR (Paweł Malec i Radosław Siejka), którzy szybko sprawdzili tę sytuację i po chwili wezwali swojego kolegę przed monitor VAR. Czerwona kartka dla Pogoni po interwencji VAR. Marciniak w ogniu krytyki Na powtórkach dokładnie widać, że gdyby Benedikt Zech nie sfaulował Pawła Wszołka, to ten wyszedłby sam na sam z bramkarzem. Zgodnie z przepisami gry należy uznać to za tzw. DOGSO, czyli pozbawienie realnej szansy na zdobycie bramki, które skutkuje czerwoną kartką. Spore wątpliwości budzi jednak fakt, czy Paweł Wszołek w ogóle powinien być na murawie. Chwilę wcześniej we własnym polu karnym, zderzył się on ze swoim współpartnerem i niezbędna okazała się pomoc medyczna. Jak wiadomo, po udzieleniu pomocy zawodnik musi opuścić boisko, chyba że była pokazana żółta, bądź czerwona kartka. W tym przypadku tak jednak nie było. Niestety Szymonowi Marciniakowi oberwało się za tę sytuację od kibiców, lecz jak się okazuje nie do końca jest to takie oczywiste. Zgodnie z przepisami gry, jeżeli zawodnicy tej samej drużyny zderzą się i potrzebują pomocy, to wówczas nie muszą oni opuszczać murawy. Sęk w tym, że pomoc udzielana była tylko Wszołkowi, więc teoretycznie powinien on jednak zejść z boiska. Trudno powiedzieć dlaczego tak się nie stało. Być może sędzia wezwał pomoc medyczną do obu graczy Legii i dlatego obaj mogli pozostać na murawie. Legia Warszawa domagała się rzutu karnego! Sędzia popełnił błąd? Do zdecydowanie większej kontrowersji doszło w 80. minucie, gdy było już 3-1 dla Pogoni. Piłka została dośrodkowana w pole karne gospodarzy i niedotknięta przez nikogo, odbiła się od ręki Konstantinos Triantafyllopoulos. Szymon Marciniak nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego dla Legii, co nie spodobało się przyjezdnym. Zagranie ręką jest ewidentne i jak najbardziej kwalifikuje się na rzut karny, lecz warto zwrócić uwagę na to, co zrobił stojący za graczem Pogoni Rafa Lopes. Piłkarz Legii nie dość, że delikatnie przytrzymuje rywala, to dodatkowo kopie go. Moim zdaniem tym zachowaniem sprawił, że Triantafyllopoulos dotknął piłki ręką. Trudno powiedzieć, czy zachowanie Lopesa zasługuje na odgwizdanie przewinienia, gdyż jest to dość delikatne. Z pewnością jednak wpłynęło to na defensora Pogoni, więc w związku z tym uważam, że decyzja o braku rzutu karnego dla Legii była prawidłowa. Symulacja sezonu w Ekstraklasie. Ribeiro chciał nabrać sędziego W spotkaniu Pogoń - Legia doszło do niecodziennej i dość zabawnej sytuacji. Gdy piłka była poza boiskiem, doszło do małego ‘spięcia’ pomiędzy Yuri Ribeiro i Mariuszem Fornalczykiem. Zawodnik Legii pchnął swojego rywala, a gdy ten machnął i lekko dotknął go ręką. Portugalczyk po chwili namysłu i spojrzeniu na sędziego, padł na murawę jak rażony prądem i próbował nabrać sędziego. Szymon Marciniak nie nabrał się na gierki Ribeiro, choć przyznać trzeba, że za takie zachowanie powinien dać mu żółtą kartkę. Całą sytuację doskonale uwieczniły kamery.