Choć do końca zimowego okna transferowego w Polsce pozostały już tylko godziny, to sytuacja Kamila Grosickiego wciąż jest niepewna. Piłkarz po raz ostatni pojawił się na boisku 19 stycznia, czyli ponad miesiąc temu. I niewiele wskazuje na to, aby w najbliższym czasie ta trudna sytuacja miała ulec zmianie. A przecież tuż za rogiem są marcowe spotkania reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata. W niedzielę Cezary Kowalski z Polsatu Sport poinformował, że zawodnik jest coraz bliżej porozumienia z Legią Warszawa. Skrzydłowy miał obniżyć swoje oczekiwania finansowe, a dodatkowo na rękę mieliby chcieć mu pójść szefowie West Bromwich Albion. Czy to oznacza, że Grosicki w ostatniej chwili jednak zmieni klub? Grosicki (na 99 procent) nie trafi dziś do Legii Według informacji Interii nie stanie się tak na 99 procent. Dziś na Łazienkowskiej zapewniono nas, że zimowe okno transferowe w wykonaniu Legii jest zakończone. - Zrobiliśmy już wszystkie transfery jakie chcieliśmy w tym okienku - mówi anonimowo jedna z najważniejszych osób w klubie. Aby sytuacja się zmieniła potrzebny jest cud, a więc znaczące obniżenie oczekiwań przez Grosickiego. A na to się nie zapowiada. Jak wynika z naszych wtorkowych ustaleń, wysiłki obozu Grosickiego skupiają się w tej chwili na rozwiązaniu kontraktu z angielskim klubem. Gdyby się to udało, zawodnik mógłby otrzymać część wysokiego wynagrodzenia (WBA mogłoby wypłacić Grosickiemu np. pensję, dwie lub trzy z umowy, która obowiązuje do czerwca 2021 r.), a jednocześnie kupiłby czas na znalezienie nowego pracodawcy. Odrzucone oferty Jak informowaliśmy na początku lutego, zawodnik zimą otrzymał kilka ciekawych ofert. Zainteresowane pozyskaniem reprezentanta Polski były Fatih Karagümrük (gdzie gra Artur Sobiech), Alanyaspor (występuje tam Damian Kądzior), Trabzonspor czy Schalke Gelsenkirchen. Najpoważniejsza propozycja pochodziła jednak z Nottingham Forest, które "Grosika" chciało sprowadzić pół roku temu. Skrzydłowy niespodziewanie odrzucił wszystkie opcje transferowe. Duży wpływ na decyzję miał telefon od Radosława Kucharskiego, dyrektora sportowego Legii Warszawa, który poinformował zawodnika o zainteresowaniu ze strony mistrzów Polski. Gdy okazało się, że przeszkód nie będą robić Anglicy, negocjacje utknęły w miejscu. Problemem okazały się pieniądze, bo 32-latek w WBA inkasuje co tydzień 40 tys. funtów. Miesięcznie to 800 tys. zł, a rocznie - blisko 10 mln zł. Media donosiły także o zainteresowaniu Grosickim Pogoni Szczecin, ale te informacje zdementował na łamach Interii Jarosław Mroczek, prezes wicelidera Ekstraklasy. - Jeśli mam być szczery, to nie ma nic na rzeczy. Rozmawialiśmy z Kamilem, ale jego finansowe oczekiwania są bardzo wysokie i nie stać nas na ich spełnienie. Mogę zapewnić, że "Grosika" wiosną w Pogoni nie zobaczycie - powiedział Mroczek. Sebastian Staszewski, Interia